Wieczorem zapadnie cisza wyborcza; kandydaci na nie obsadzone jeszcze stanowiska 402 wójtów, 273 burmistrzów oraz 55 prezydentów miast będą musieli przerwać kampanię. Czy jednak była to wyłącznie kampania samorządowa?

Oczywiście, że nie była.

Najlepszym dowodem opublikowany dziś w gazetach list, w którym o głosowanie na kandydatów swojej partii prosi premier. To dość rozpaczliwa próba odzyskania dla ludzi Platformy tego, co odebrało im ujawnienie skandalicznych nagrań senatora Ludwiczaka.

Nie tylko zresztą listem premier się w kampanię angażował, bo powrót do sopockiego koła Platformy, które nie chciało się odciąć od popierania prezydenta Karnowskiego też jest jego wyraźnym wsparciem, choć nie wprost.

Ostatnie dni były nie tylko kampanią samorządową, ale i walką z zimą. Stąd koksowniki na ulicach i darmowa komunikacja miejska. Co ciekawe jednak – tak tę walkę prowadzono zwłaszcza w miastach, które prezydenta dopiero wybiorą. Tam, gdzie prezydent już jest, jest normalnie - nikt się już tak nie stara.

Nikogo to nawet specjalnie nie oburza. W naszej polityce obywatel liczy się tylko jako wyborca.

A więc rzadko…