Panowie się kłócą a świecących latarni coraz mniej. W podlubelskim Lubartowie kolejna odsłona konfliktu między burmistrzem i prezesem spółdzielni mieszkaniowej. Ten pierwszy uważa, że spółdzielnia powinna płacić za święcące latarnie na osiedlach, bo to teren prywatny. Prezes spółdzielni, że powinno płacić miasto, bo z terenów korzystają mieszkańcy.

Pierwszych 21 latarni wyłączono w sierpniu. Od dziś do końca roku zgasną kolejne. Cierpią mieszkańcy a prezes z burmistrzem obarczają się winą.

Nie możemy płacić z publicznych pieniędzy za prywatne tereny – mówi Jerzy Zwoliński Burmistrz Lubartowa powołując się na przepisy, które mówią, że obowiązkiem miasta jest oświetlenie placów i ulic publicznych. Prezes spółdzielni mieszkaniowej Jacek Tomasiak ripostuje, że z latarni korzysta ogół mieszkańców Lubartowa.

Od kilku miesięcy burmistrz z prezesem wymieniają się pismami, a końca sporu nie widać. Efektem było wyłączenie w sierpniu pierwszych latarni. Burmistrz wypowiedział zakładowi energetycznemu umowę. Tym razem również poinformował PGE o tym, że nie będzie regulował należności, w związku, z czym do końca roku będą sukcesywnie wygaszane. Chyba, że prezes podpisze umowę z zakładem energetycznym.

Prezes Tomasiak uważa, że burmistrz zachowuje się w stosunku do spółdzielców i jego osobiście jak terrorysta. Stawia nas pod ścianą- płaćcie, albo będzie ciemno. Skierowaliśmy sprawę do sądu, pierwsza rozprawa odbędzie się w styczniu. Niech sąd rozsądzi, kto ma rację – burmistrz, czy ja dodaje Tomasiak. Dlaczego burmistrz nie zaczeka na rozstrzygnięcie?

O pozwie burmistrz dowiedział się ode mnie – jest pewny swoich racji. Nie mogę wydawać publicznych pieniędzy na oświetlenie prywatnych terenów, ponieważ to mnie zarzucono by złamanie prawa. To tak jakby właściciel prywatnego domku jednorodzinnego przyszedł do mnie i domagał się postawienia latarni za pieniądze miasta, bo ma ciemno na podwórku- mówi Zwoliński.

Panowie czy nie powinniście się wstydzić? - pytam każdego z osobna. Wstyd mi za władze samorządowe- mówi Tomasiak. Proponowaliśmy powołanie komisji trójstronnej, ale odpowiedź ratusza była negatywna. Jeśli są powody do wstydu to się wstydzę, ale mam całą teczkę dokumentów, które udowodnią, że to ja mam rację odpowiada burmistrz Jerzy Zwoliński. O komisji pierwsze słyszę. Dostaliśmy tylko do wiadomości pismo wysłane przez spółdzielnię do zakładu energetycznego, że chcą rozmawiać i tyle.

Końca konfliktu nie widać i niestety finał rzeczywiście nastąpi dopiero w sądzie, tym bardziej, że w przyszłym roku są wybory samorządowe. Obecny burmistrz od trzech kadencji zapewne będzie kandydował. Prezes spółdzielni był jego konkurentem w poprzednich wyborach, jest miejskim radnym i zagorzałym przeciwnikiem. Czy będzie kandydował? Jeszcze nie podjąłem decyzji – odpowiada Tomasiak.

Niech się wreszcie dogadają, bo cierpią na tym mieszkańcy - podsumowują konflikt Lubartowiacy. Panowie prezesie i burmistrzu – oni są wyborcami.