Polski tenisista w parze z Austriakiem Oliverem Marachem przegrali 3:6 i 4:6 z Amerykanami Mike'iem i Bobem Bryanami. Awans do półfinału dałby im jeden wygrany set...

Mike i Bob Bryanowie – bliźniacy z Ameryki – mają na swoim koncie wygrane w Australian Open, US Open, French Open czy Wimbledonie. W dorobku mają także olimpijski krążek – brąz z Pekinu. Kubot i Marach, jeśli chodzi o dorobek nie mogą się z nimi równać. Szansy w meczu z Bryanami widzę w returnie po liniach. Kryją bardzo dobrze środek, a my będziemy szukać szans na serwisie Mike'a, praworęcznego. Graliśmy w tym roku dwa razy z Bryanami i dwa razy przegraliśmy, ale wierzę, że do trzech razy sztuka - mówił przed meczem Kubot.

Spotkanie serwisem rozpoczęli Amerykanie i obronili swoje podanie. Polsko-austriacka para zrobiła to samo z tą różnicą, że wygrała do zera, bo Bryanowie nie radzili sobie z returnem. Przy swoim serwisie pozostali jednak bezbłędni i ponownie objęli prowadzenie. Kolejne gemy wyglądały podobnie – wygrywali je serwujący. Niestety w szóstym gemie bracia przełamali serwis Kubota i wyszli na prowadzenie 4:2. Podobny przebieg miał czwartkowy mecz debla Fyrstenberg/Matkowski...Po chwili Amerykanie mieli już trzy punkty więcej od Kubota i Maracha. Przy własnym serwisie udało się te stratę zniwelować, ale seta trzeba było spisać na straty. Bryanowie wygrali 6:3.

Fatalny początek miała druga partia. Bryanowie mieli piłkę na przełamanie. Na szczęście Kubot i Marach sobie poradzili 1:0 – choć przez moment sytuacja była naprawdę nieciekawa. I znowu trzeba było czekać na pierwsze przełamanie. Doczekaliśmy się kilka minut później – przy serwisie Maracha było już 40:0 dla naszej pary, skończyło się przegranym gemem. Teraz to Bryanowie byli w uprzywilejowanej sytuacji. I wykorzystali to najlepiej jak mogli. Wygrali 6:4.

Szkoda porażki, bo awans do półfinału gwarantował Kubotowi i Marachowi tylko jeden wygrany set.