To normalne, że przed Bożym Narodzeniem rosną kolejki na przejściach granicznych - twierdzi prezes Głównego Urzędu Ceł. Zbigniew Bujak uspokajał kierowców i 

tłumaczył, że okres przedświąteczny to czas wzmożonej pracy celników. A ci robią wszystko, by skrócić czas odprawy. Na sprawdzenie samochodu osobowego poświęcają zaledwie 30 sekund.

Mimo to na granicach panuje nerwowa sytuacja. Kierwocy TIR-ów denerwują się bo - na przykład - w Olszynie muszą czekać na odprawę nawet 16 godzin. Na pozostałych przejściach polsko-niemieckich średnio po 6 godzin. Kierowcy, którzy stoją w kolejce na przejściu w Jędrzychowiach narzekają, że nikt tam nie pilnuje porządku. Panuje tam zasada: kto silniejszy ten pierwszy.

Lepiej jest na północnym wschodzie. Na polsko-rosyjskiej granicy w Bezledach i Gołdapi kierowcy nie czekają długo na odprawę. Kolejki są teraz jedynie po rosyjskiej stronie na przejściu w Gronowie. Tam Polacy muszą czekać na odprawę dwie godziny.

Jednak to nie kolejki, a drobni handlarze zwani potocznie "mrówkami" są utrapieniem celnikow, podczas przedświątecznej gorączki. To na nich skupia się uwaga celnikow.

I jeszcze jedna ważna infomacja dla podróżujących. Jak donoszą reporterzy sieci RMF, na Opolszczyźnie, na przejściach granicznych w Konradowie, Głuchołazach i Paczkowie nie ma w ogóle kolejek.

Wiadomości RMF FM 10:45