Niespełna sześciokilometrowy odcinek drogi wojewódzkiej pod Płockiem otworzył dziś mazowiecki marszałek z PSL, chociaż tydzień temu - na przeciwległym krańcu - już raz wstęgę przecinał jego zastępca - z Platformy Obywatelskiej. Tajemnicą poliszynela jest konflikt między samorządowcami.

Tak czy inaczej sprawiedliwości musiało stać się zadość i drogę między Goślicami i Ciółkowem zamknięto na prawie godzinę, by marszałek - który tydzień temu był nieobecny - miał swoje 5 minut. Policjanci sporadycznie przepuszczali niektóre pojazdy, część kierowców zawracali. Sam Stanisław Bareja nie powstydziłby się podobnego scenariusza.

Jak marszałek tłumaczył powtórne otwarcie drogi? Okazuje się, że jego zastępca... "rozpędził się". - Koledzy się pośpieszyli, pobiegli ze wstążką i nożyczkami... bardzo dobrze, no cóż, wtedy cieszyli się pojedynczy ludzie, dziś cieszy się bardzo duża, zgromadzona społeczność - wyjaśnił Adam Struzik.

Pozostałe wypowiedzi utrzymane były w podobnym tonie - marszałek bynajmniej nie przyjechał zbierać laury, lecz chciał "cieszyć się" z mieszkańcami i "przekazać" im drogę.

Jakiś wypadek był? - pytali tymczasem mieszkańcy widzący drogowców i policjantów kierujących ruchem. - Nie - odpowiadałem - drogę otwierają. - Znowu? Przecież już raz otwierali!

Inny kierowca podejrzewał wyścig kolarski. W informację o otwarciu drogi nie mógł uwierzyć. - Przecież widzę, że jest otwarta! - pieklił się. - Co to ma znaczyć, raz z tej strony, raz z tamtej będą otwierać?

Były i ostrzejsze głosy. - Przecież to farsa - nie przebierał w słowach jeden z goślickich radnych. - Dwa razy to samo? Tylko pieniądze podatników idą, żeby się towarzystwo mogło spotkać. - Ale tydzień temu nie było marszałka - mówię. - To co z tego? Był wicemarszałek! Zresztą: po co otwierać taką drogę? Czym tu się chwalić? Łaskę robią? Podatki płacimy, to niech budują drogi, a nie otwierają! Wybory idą, ot co!

Do marszałka podobne argumenty nie trafiały. - Nie szukałbym tutaj elementów sensacji i konkurencji - mówił Struzik. - Jesteśmy tutaj, żeby podziękować ludziom i przekazać im tę drogę, to jest taki mały sukces, z którego się wszyscy cieszymy. - Panie marszałku, to może wprost, może to jest wyścig o splendor? - pytali zgromadzeni licznie dziennikarze. - Panowie, nie wyciągniecie mnie na takie teksty, dwadzieścia lat funkcjonuję w polityce i wiem, o co w tym wszystkim chodzi.

Podobnie jak my wszyscy.