Prokuratura w Pabianicach zbada czy i jak doszło do nieprawidłowości przy wydawaniu przepustek w Zakładzie Poprawczym w Ignacewie. Wszystko dlatego, że jeden z wychowanków podejrzanie często wychodził na przepustki i nie zawsze z nich wracał.

Zdarzało się, że niesforny wychowanek był doprowadzany do poprawczaka przez policję. "Mam informację, z której treści wynika, że był doprowadzony do sądu rejonowego w Sieradzu i pod konwojem odprowadzony do zakładu poprawczego w Ignacewie, po czym następnego dnia otrzymał kolejną przepustkę" – powiedziała sieci RMF FM prokurator Grażyna Kowalska–Gaweł, dodając że przecież przepustka powinna być traktowana jak przywilej i przyznawana w nagrodę za dobre sprawowanie. Prokurator dodaje, że gdy dojdzie do fazy stawiania zarzutów, w grę wchodzą osoby odpowiedzialne za wydawanie przepustek. Jednak, jak stwierdził dyrektor Zakładu w Ignacewie, łańcuch decyzyjny w przypadku przydzielania przepustki jest długi. Wychowawca, kierownik internatu, dyrektor, sędzia – te wszystkie osoby mają swój udział w nagrodzeniu wychowanka. Ten złożony proces prześledzić musi właśnie prokuratura. Sprawę komplikuje fakt, że przed tygodniem doszło do zmiany dyrektora Zakładu. Warto dodać, że w ostatnich latach z Zakładu Poprawczego w Ignacewie często uciekali jego wychowankowie.

15:50