Moskiewski szczyt prezydentów USA i Rosji - Billa Clintona i Władimira Putina nie przyniósł żadnych szczególnie ważnych rezultatów - uważają amerykańscy eksperci.

Bagatelizują porozumienia w sprawie zniszczenia części zapasów plutonu i powołania wspólnego centrum wczesnego ostrzegania jako nie mające większego znaczenia.

Szczyt posłużył prezydentowi Clintonowi głównie do zrobienia sobie wspólnego zdjęcia z Putinem" - powiedział wybitny znawca Rosji, profesor Uniwersytetu Harvarda, Richard Pipes. Brytyjski "Independent" wprost pisze, że zawarte porozumienia miały tylko jeden cel - stworzenie atmosfery sukcesu po moskiewskim szczycie i odciągnięcie uwagi opinii publicznej od sporu wokół kontrowersyjnych amerykańskich planów budowy systemu obrony przeciwrakietowej.

Według brytyjskiego dziennika Moskwa ma świadomość, że tak czy inaczej Amerykanie raczej zrealizują swe plany. Stara się jednak jak najwięcej wytargować w kwestii redukcji głowic posiadanych przez oba państwa, tym bardziej, że zdaje sobie sprawę, iż nie jej stać na wymianę starzejących się głowic na głowice nowszego typu. Publicznie Putin pokazuje jednak "twarde stanowisko" - pisze natomiast "Daily Telegraph" cytując wczorajszą wypowiedź rosyjskiego przywódcy " Nie chcemy by lekarstwo okazało się gorsze w skutkach od samej choroby".

Wiadomości RMF FM 07:45