Katowicka prokuratura wyjaśnia sprawę sobotniej manifestacji polskich nacjonalistów. Palono tam flagi Unii Europejskiej i Izraela i wykrzykiwano faszystowskie hasła. W Niemczech toczy się sprawa przeciwko skinom oskarżonym o zabójstwo Algierczyka.

Obchody Dnia Niepodległości przed Pomnikiem Powstańców Śląskich przebiegały w Katowicach dość gwałtownie, teraz prokuratura prowadzi dochodzenie czy popełniono przestępstwo czy nie. Gdyby okazało się, że prawo zostało złamane, młodzi ludzie za propagowanie faszyzmu i znieważanie innych grup narodowych mogli by dostać do 3 lat więzienia. Oficjalnie organizatorem marszu było stowarzyszenie "Nie dla Europy", nieoficjalnie działacze związani z radykalnymi organizacjami narodowymi. Mimo, że manifestację oglądali przedstawiciele urzędu miejskiego i policji nie zdecydowali się na przerwanie rasistowskiego wiecu. Policja twierdzi, że nie został naruszony porządek publiczny. Urzędnikom nie przeszkadzały najwidoczniej hasła "Żydzi won z Polski", czy "Żydzi z Polski precz, nasza święta rzecz". Całe wystąpienie nagrane zostało na taśmę wideo, więc policja będzie dokładnie znała przebieg całego zajścia i ewentualnie będą postawione zarzuty osobom, które się uda zidentyfikować.

W Niemczech postępowanmie karne jest już nieco bardziej zaawansowane. Sąd w małym miasteczku Gruben w wydał wyrok na jedenastu niemieckich skinów, którzy półtora roku temu ścigali ulicami miasta młodego Algierczyka i dwójkę jego kolegów. Pragnąc schronić się w jednym z wieżowców, Algierczyk wpadł na szybę drzwi wejściowych i dotkliwie się poranił. Wkrótce potem zmarł w szpitalu. Trzech członków bandy spędzi za kratkami od dwóch do trzech lat. Sześciu oskarżonym wymierzono kary w zawieszeniu, a dwoje dostało upomnienia. Oskarżeni w trakcie procesu nie dawali żadnych dowodów skruchy. Podczas 17-miesięcznego procesu oskarżeni często zachowywali się prowokacyjnie, zjawiając się na rozprawach z wygolonymi głowami. Tylko jeden z nich przyznał się do winy. Wyrok przyjęli ze spokojem, a nawet obojętnością.

14:45