Co z naszą służbą zdrowia? Stawiamy to pytanie, oczekując na "pakiet kolejkowy", który - zdaniem ministra Bartosza Arłukowicza - ma rozwiązać problem dostępu do specjalistów. Zdesperowani pacjenci cierpiący na raka mają już dość czekania na pomoc. Sami wskazują jak skrócić kolejki. Pielęgniarki obawiają się zmian od kwietnia. "Będzie nas mniej na dyżurach w szpitalach" - już alarmuje biały personel. A to tylko niektóre z faktów z tego tygodnia, które nikomu nie powinny być obojętne. Agnieszka Friedrich i Bogdan Zalewski zastanawiają się dziś, dokąd zmierza nasza służba zdrowia i zapraszają Was do dyskusji. Głosujcie w naszej sondzie i komentujcie. W Faktach od 15:00 do 19:00 usłyszycie własne opinie.

AGNIESZKA:
Przed dwoma laty zaledwie co 10 pacjent przyznał, że łatwo dostać się na wizytę do specjalisty (badania CBOS marzec 2012). Jak jest teraz? Mimo wielu zapowiedzi ekip rządzących trudno zauważyć pozytywne zmiany. I co? Trzeba mieć dużo zdrowia w kolejkach po zdrowie.
BOGDAN:
Ostatnio odwiedzam w szpitalu swojego bliskiego krewnego cierpiącego na chorobę nowotworową. Rak umiejscowił się na twarzy, jest już zaawansowany. Otwarta rana wygląda fatalnie. Krewny przechodzi kolejną chemioterapię. Krakowska placówka jest odnowiona, wyremontowana, czysta i schludna. Opieka jest profesjonalna. Pielęgniarki życzliwe i uśmiechnięte. Nie wiem, czy to wyjątek. Z przekazów innych osób wyłania się inny obraz. Przyznam, że nie wiem, co o tym sądzić. Jest coś, co znamy z autopsji i coś, co jest nam przekazywane. Te dwa punkty widzenia nie schodzą się we mnie w jeden.

AGNIESZKA:
Wiesz Bogdan, są dwie strony medalu. Szpitale - nawet te mniejsze powiatowe, zmieniają nie do poznania. Lekarze - tu bywa różnie. Znam specjalistów z powołania, którzy poświęcą nawet swój prywatny czas na bezinteresowną pomoc, którzy będą szukać innych rozwiązań, gdy tradycyjne nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Tylko wiem też, jakie kłody rzuca się pod nogi, tym którzy chcą wyjść poza ramy, bo niestety w naszej służbie zdrowia, w moim odczuciu, pacjent jest po to, by generował jak największe przychody. Liczy się więc pieniądz, a nie misja.
BOGDAN:
Brak pieniędzy, długie kolejki do specjalistów i koszmarna biurokracja to moim zdaniem największe bolączki. Nasza służba zdrowia jest niedoinwestowana, nakłady na nią są symboliczne w porównaniu z bogatymi krajami Unii Europejskiej. Pacjenci, którzy są zbyt biedni, by skorzystać z prywatnej pomocy medycznej, muszą czekać miesiącami, a nawet latami na swoją kolej. Chorą papieromanię sam zaobserwowałem na SOR. Obowiązkowe wypełnianie kolejnych absurdalnych rubryczek wydłuża tylko ogon oczekujących na szybką pomoc.
AGNIESZKA:
Przypomina mi się takie zdarzenie sprzed lat, kiedy po jednym z meczów C -klasy do szpitala trafiło sporo kibiców. Doszło do bójki, ale większość ze skierowanych miała niewielkie otarcia naskórka. Jak się okazało, w służbie medycznej zabezpieczającej spotkanie był ginekolog :), Przecież lekarze rodzinni, którzy mieliby przejąć część kompetencji specjalistów, też mogą mieć wątpliwości co do wielu swoich diagnoz, prawda?
BOGDAN:
Skoro wspomniałaś tę GINEKIBOLOGICZNĄ komedię omyłek, to mnie w uszach wciąż brzmią dzisiejsze Fakty Kulturalne RMF FM. Kasia Sobiechowska-Szuchta zaanonsowała surrealistyczny spektakl teatralny we Wrocławiu. "Pięćdziesięciu z Fukushimy" to sztuka o polskiej służbie zdrowia. Występuje w niej niewidoma, niesłysząca i niema pielęgniarka oraz zombies. Truchła mają problem z dostaniem się do lekarza, bo nie ma ich w systemie EWUŚ. To też jest obraz naszego systemu zdrowotnego - "odrobinkę" przesadzony, ale...