Nie było bramy - nie było problemu, jest brama - jest problem, i to duży. Właściciel posesji w Świnoujściu przegrodził wjazd na teren kwartału w centrum miasta bramą. Mieszkańcom posesji wręczył klucze, wypełniając postanowienie sądu o służebności przechodu, ale tym samym utrudnił dojście pacjentów do stomatologa, a sąsiedni hotel naraża na wymierne straty finansowe.

Żeby wyleczyć ząb, trzeba podejść pod właściwy balkon i z opuszczonego na umówiony znak-sygnał łańcuszka odpiąć klucz i… wejść do dentysty. Przy wychodzeniu - odwrotnie.

A kierowców, którzy chcą dojechać do parkingu hotelu Ottaviano, stojącego przy ul. Monte Cassino, ustawione przez miasto znaki kierują do wjazdu przez Bohaterów Września.

Klienci hotelu muszą - choć o tym nie wiedzą - jechać przez wjazd od ul. Bolesława Chrobrego.

Oba absurdy mają jedną przyczynę – bramę, którą właściciel sąsiedniej posesji przegrodził wjazd do jednego z kwartałów w Świnoujściu. Wszystko w majestacie prawa, ale też i w oparach absurdu. Posłuchaj mojego minireportażu a'la Bareja

Problem rozwiązałby przynajmniej częściowo zwykły domofon. Zapewniano mnie, że w ramach konsensusu takie urządzenie na bramie niebawem zawiśnie. Oczywiście niebawem to sprawdzę.