W kilku niemieckich miejscowościach doszło w sobotę do demonstracji farmerów, którym nie podoba się polityka rolna kanclerza Gerharda Schroedera. Sprzeciwiają się oni zapowiedziom masowego zabijania stad bydła, w których wykryto przypadki BSE.

Taki bowiem nakaz wydało niemieckie Ministerstwo Rolnictwa. Największe demonstracje odbyły się w Renzburgu w północnych Niemczech, gdzie na ulice wyszło ponad 10 tysięcy osób oraz w Muchen w Saksonii Anhalt. Tu właśnie zabitych zostanie ponad tysiąc zwierząt z gospodarstwa gdzie wykryto przypadek choroby szalonych krów. Rolnicy twierdzą, że rząd Gerharda Schroedera przez decyzję o masowym zabijaniu zwierząt doprowadzi niemieckie rolnictwo do ruiny. Chłopi, a także szefowie niektórych landów, miedzy innymi Bawarii, chcą, by nie wybijać całych stad, a jedynie zwierzęta spokrewnione ze sobą. Tymczasem rząd planuje wybicie w tym roku jeszcze 400 tysięcy zwierząt, które zostałyby wykupione przez rolników po minimalnych cenach unijnych. Wszystkie zwierzęta zostałyby spalone bez względu na to czy są chore czy nie. Zdaniem rządu zniszczenie zapasów mięsa jest bardziej opłacalne niż trzymanie go w chłodniach, gdyż i tak trudno ostatnio znaleźć zbyt na wołowinę. Tymczasem w Bawarii wykryto w sobotę nowy, już 22. przypadek choroby szalonych krów w Niemczech.

00:40