"W ostatnich miesiącach media relacjonowały historie chorych, którzy nie otrzymali na czas potrzebnej im pomocy medycznej, co w niektórych przypadkach skończyło się tragicznie. Nie jestem wyjątkiem - ja też nie mogę się z tym pogodzić. (...) Apeluję do Was, Koledzy Lekarze, o aktywną współpracę i zaangażowanie" - pisze minister zdrowia Bartosz Arłukowicz w liście otwartym do lekarzy opublikowanym w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej". Reporterzy RMF FM sprawdzili, czy lekarze chętnie przyznają się do popełnionych błędów. Wyjaśnianiem takich przypadków zajmują się komisje medyczne przy urzędach wojewódzkich. I już wiemy, że niechętnie przyznają rację pacjentom.

"Więc jeśli ten człowiek - człowiek, który zdecydował się wykonywać zawód, którego sensem jest niesienie pomocy medycznej chorym - nie pojawi się na swoim dyżurze, zbagatelizuje problemy zdrowotne pacjenta, potraktuje go wyłącznie jak kolejny przypadek i odeśle, nie dołoży starań, by właściwie ocenić stan jego zdrowia... Jeśli będzie głuchy na jego potrzeby i prośby o pomoc - to nigdy nie będziemy mieli dobrego systemu ochrony zdrowia. Jeżeli takie sytuacje będą się zdarzać, a środowiska medyczne nie będą na nie właściwie i szybko reagować, rzetelnie je wyjaśniając i piętnując błędy i zaniedbania - pacjenci nie będą czuli się bezpiecznie" - pisze minister zdrowia w apelu skierowanym do środowisk medycznych. 

Jakie sprawy rozstrzyga komisja?

Jeśli pacjent uważa, że w trakcie leczenia w szpitalu lekarze postawili złą diagnozę, zastosowali niewłaściwy lek lub terapię, w wyniku czego doszło do uszkodzenia ciała lub pogorszenia zdrowia, zakażenia albo śmierci, mogą zgłosić się do tej komisji, aby uzyskać odszkodowanie. Komisja rozpatruje wyłącznie sprawy dotyczące zdarzeń w szpitalach po 1 stycznia 2012 roku. Wniosek powinien zawierać uzasadnienie i ewentualne dowody dotyczące przebiegu leczenia oraz propozycję wysokości odszkodowania.

Reporterzy RMF FM sprawdzili jaka jest rzeczywistość. Czy lekarze szybko reagują, rzetelnie wyjaśniają i piętnują błędy? Oceńcie sami.

80 tysięcy złotych - to najwyższe odszkodowanie, które dostał pacjent na Mazowszu po zgłoszeniu błędu lekarskiego do Komisji Medycznej przy wojewodzie. To droga dla tych pacjentów i ich rodzin, którzy nie chcą czekać na długoletnie procesy sądowe. Przez półtora roku (od początku istnienia komisji - styczeń 2012 roku) do komisji na Mazowszu wpłynęło 130 wniosków. Do tej pory zakończono 14 spraw, a w 8 uznano winę lekarza - ustalił nasz dziennikarz Mariusz Piekarski.

Najwyższe odszkodowanie dotyczyło śmierci pacjenta z powodu krwiaka mózgu, którego nie wykryto w jednym z mazowieckich szpitali. W placówce - jak ustaliła komisja - nie zrobiono pełnej diagnostyki i odesłano pacjenta do domu. Finał był tragiczny.

Za taki błąd szpital mógł zapłacić nawet 300 tysięcy, bo tyle wynosi maksymalne odszkodowanie w przypadku zgonu pacjenta. Dyrekcja szpitala zaproponowała 80 tysięcy. Ponieważ rola komisji przy wojewodzie kończy się na stwierdzeniu błędu medycznego, a prawo nie przewiduje negocjacji dotyczących wysokości odszkodowania rodzina, by uniknąć długotrwałego procesu, przyjęła propozycje szpitala.

35 tysięcy przyjął pacjent za przeoczenie złamania. Mimo że pacjent zgłosił się do szpitala po tym jak spadł z drabiny, lekarze nie zrobili nawet zdjęcia RTG.

Komisja orzekała jeszcze o błędach medycznych w przypadku braku leczenia odleżyn oraz nieprawidłowo przeprowadzonej operacji żylaków.

Na 8 decyzji komisji o błędach lekarskich w jednym przypadku pacjent odmówił przyjęcia odszkodowania zaproponowanego przez szpital lub ubezpieczyciela. Na ofertę szpitala nie zgodziła się pacjentka, u której lekarze ortopedzi nie zauważyli złamania podudzia. Komisja potwierdziła błąd medyczny, kobieta zarządzała 100 tysięcy,a szpital błąd wycenił na 14 tysięcy.

I to jest główna wada systemu komisji medycznych przy wojewodzie. To szpital lub ubezpieczyciel proponuje wysokość odszkodowania - pacjent ma prawo przyjąć ofertę lub ją odrzucić i iść do sądu.

Prawie 100 osób zwróciło się już o pomoc do Wojewody Śląskiego w sprawie błędów lekarskich

Coraz więcej osób korzysta z pomocy komisji, bo w ten sposób szybciej można załatwić odszkodowanie niż na drodze sądowej. Procesy trwają latami, a komisje mają na rozpatrzenie wniosku 4 miesiące. Jak poinformowało RMF FM biuro prasowe Urzędu Wojewódzkiego w 2012 roku do komisji wpłynęły 44 wnioski, w tym roku już 46. Niektóre z nich zostały odrzucone, inne są w trakcie rozpatrywania. Komisja do tej pory wydała 21 orzeczeń. W 11 przypadkach ustaliła, że doszło do błędu lekarskiego. Najczęściej wnioski dotyczyły pogorszenia stanu zdrowia na skutek błędu lekarza, ale był tez jeden dotyczący śmierci pacjenta - najbliżsi zmarłego domagali się 300 tysięcy zł. odszkodowania. Trzeba podkreślić, że komisja przy wojewodzie nie ustala wysokości odszkodowania, a jedynie stwierdza, czy doszło do pomyłki lekarza czy nie. Kwotę negocjuje już ze szpitalem sam wnioskodawca.

Błędy lekarskie na Warmii, Mazurach i Podlasiu: 55 wniosków i tylko 3 odszkodowania

Dopiero dwa tygodnie temu Wojewódzka Komisja Orzekająca o Zdarzeniach Medycznych w Olsztynie przyznała pierwsze odszkodowanie za błędnie wykonaną operację. Sprawdziliśmy ile takich wniosków odrzucono w północno-wschodniej Polsce.

Wojewódzka Komisja Orzekająca o Zdarzeniach Medycznych w Olsztynie ustaliła, że 67-letni pacjent doznał uszczerbku na zdrowiu z winy personelu szpitala. Podczas planowej operacji założenia endoprotezy stawu biodrowego doszło do złamania kości udowej - chory był przez to unieruchomiony przez sześć tygodni po zabiegu. Mężczyzna dostał 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Jest to pierwsza tego typu sprawa w regionie prawomocnie zakończona na korzyść pacjenta.

Do warmińsko-mazurskiej komisji wpłynęły dotychczas 24 wnioski o odszkodowania. W czterech przypadkach komisja przyznała rację pacjentom, ale tylko raz wypłacono pieniądze, ponieważ szpitale się odwołały.

Na Podlasiu złożono 31 wniosków. Tylko dwukrotnie wnioskodawcy dostali odszkodowanie. Ostatni poszkodowany za operację zdrowego kolana otrzymał 60 tysięcy złotych. Do błędu lekarskiego doszło w ubiegłym roku. Pacjent jednego z białostockich szpitali miał przejść operację łękotki lewego kolana. Po operacji dowiedział się, że zoperowano mu również drugą nogę. Przez ten błąd mężczyzna musiał korzystać z rehabilitacji i dodatkowych zabiegów.

Do komisji ds. orzekania o błędach medycznych przy kujawsko-pomorskim Urzędzie Wojewódzkim w 2012 roku wpłynęło 35 wniosków, z czego 14 zostało odrzuconych ze względu na braki formalne. W 2013 roku wpłynęło do tej pory 16 wniosków (2 odrzucono). Od początku zeszłego roku komisja zakończyła 17 postępowań z czego w przypadku 4 wydano orzeczenia o popełnieniu błędu lekarskiego. Obecnie prowadzonych jest 18 postępowań.

Najwięcej wniosków wpływających do komisji to przypadki ortopedyczne. To ponad 16 proc. rozpatrywanych spraw. Dalej plasują się błędy z zakresu urologii oraz neurologii oraz zakażenia szpitalne - jest to po ok. 12 proc. wszystkich postępowań.

W Zachodniopomorskiem od stycznia 2012 roku do dziś do Wojewódzkiej Komisji ds. Zdarzeń Medycznych wpłynęły 53 wnioski. W pierwszym roku komisja prowadziła 24 postępowania, w tym już 29. Pacjenci skarżyli się najczęściej na zakażenie, uszkodzenie ciała i rozstrój zdrowia. Jak dotąd tylko raz Wojewódzka Komisja ds. Zdarzeń Medycznych stanęła w obronie pacjenta. Za błąd popełniony podczas operacji przyznała 20 tys. złotych odszkodowania.

W Lubuskiem od początku działania komisji wpłynęło 16 wniosków. Rozpatrzono 6 i tylko jeden raz potwierdzono błąd medyczny, pięć pozostałych wniosków odrzucono.

W Wielkopolsce od początku 2012 roku wpłynęło 78 wniosków, w tym 45 w roku 2013. Rozpatrzono 23. Stwierdzono 7 zdarzeń medycznych (2 orzeczenia już prawomocne) oraz wydano 16 orzeczeń o braku zdarzeń. 22 wnioski zostały odesłane z powodów formalnych (braki we wnioskach).

71 skarg na lekarzy i szpitale z wnioskiem o odszkodowanie wpłynęło do komisji orzekających o błędach lekarskich przy wojewodzie dolnośląskim. 26 spraw już rozpatrzono, ale tylko w czterech przypadkach zdecydowano o wypłacie odszkodowania. Najwyższe z nich to 150 tysięcy złotych.

Co z pozostałymi wnioskami? Aż w 12 skarg uznano za bezzasadne, w sprawozdaniu z działalności komisji określono je jako "brak zdarzenia medycznego", w czterech przypadkach komisja orzekła, że konkretna skarga nie dotyczy zdarzenia jakie miało miejsce w szpitalu, 3 umorzono ze względu na wycofanie wniosku, bądź śmierć osoby skarżącej się do komisji, 3 kolejne zawieszono do czasu uzupełnienia dokumentacji. Kolejnych 45 wniosków czeka na rozpatrzenie.

Na Lubelszczyźnie do komisji wpłynęło od początku jej działania 18 spraw. Tylko trzy zakończyły się orzeczeniem stwierdzającym, że do zdarzenia medycznego doszło. Pozostałe wnioski zostały oddalone. Tylko w jednym przypadku dojdzie do wypłaty 100 tysięcy złotych, o które wnioskowano i wyłącznie dlatego, że szpital przegapił termin odwołania. Sprawa dotyczyła źle postawionej diagnozy, która pociągnęła za sobą nieodpowiednie leczenie. W dwóch pozostałych przypadkach szpitale odwołały się i zaproponowały znacznie niższe odszkodowania, na które nie zgodzili się skarżący. Komisja nie ma jednak uprawnień do ustalenia ich wysokości, więc pacjentom pozostaje jedynie droga sądowa.