Zaostrza się próba sił pomiędzy Romami i władzami Bordeaux we Francji. Już trzeci dzień kilkaset cygańskich rodzin okupuje brzegi stawu w tym mieście i blokuje pobliska drogę. Mer nakazał im przeniesienie się na inny teren. Romowie odmówili, a ich adwokaci wnieśli skargę do sądu administracyjnego.

Romowie z ponad 240 przyczepami kempingowymi przybyli do Bordeaux po zlikwidowaniu przez policję ich nielegalnego obozowiska w pobliskiej gminie - w ramach szeroko zakrojonej akcji francuskiego rządu przeciwko łamiącym prawo cygańskim klanom.

Zatrzymali się nad brzegiem stawu, bo - jak twierdza - to najlepsze dla nich miejsce w całym mieście. Mer Bordeaux - były premier Alain Juppe - na to się jednak nie zgadza. Zaproponował im dwa inne tereny. Pierwszy były jednak według Romów za mały, a drugi - to parking pokryty asfaltem, który za bardzo się w czasie upałów nagrzewa.

Romowie - wspierani przez liderów lewicowych opozycji - chcą uzyskać od sądu administracyjnego pozwolenie na to, by sami mogli wybrać miejsce, gdzie chcą się zatrzymać. Według francuskiego prawa, wszystkie francuskie miasta musza dysponować odpowiednim terenem na obozowisko dla Romów, a - ich zdaniem - w Bordeaux takiego terenu nie ma.