Lepper opuścił już Indie. Jest w tej chwili w Pradze. W kraju czeka na niego list gończy, wystosowany przez łódzki sąd. Lider Samoobrony wyjechał do Indii na kongres związków zawodowych i przez to po raz kolejny nie stawił się na rozprawie w łódzkim sądzi

"Nie boję się aresztowania", mówi sieci RMF, Andrzej Lepper. Szef Samoobrony jest dobrze przygotowany na taką ewentualność: ma szczoteczkę do zębów i inne przybory toaletowe. Jego zdaniem decyzja łódzkiego sądu, który wydał za nim list gończy i postanowił o trzy miesięcznym areszcie to hańba. "Czy ja jestem bandytą" - pyta Lepper.

Obrońcy Andrzeja Leppera złożyli zażalenie na decyzję łódzkiego sądu, który postanowił, że lidera Samoobrony regularnie nie stawiającego się w sądzie, należy tymczasowo aresztować. List gończy i postanowienie o areszcie zostało rozesłane do policji i straży granicznej. Lepper ma wrócić do kraju w południe.

Lepperowi zarzuca się zniesławienie rządu i byłego wice-premiera Janusza Tomaszewskiego. Szef Samoobrony twierdzi, że jest niewinny, nie boi się wracać do Polski. Od decyzji sądu złoży odwołanie.

Członkowie władz "Samoobrony" zapowiadają, że będą bronić swojego lidera. Janusz Malewicz, członek władz związku obiecuje, w rozmowie z siecią RMF, że ich szef nie będzie się już uchylał od udziału w rozprawach. Decyzja łódzkiego sądu nie dziwi Jana Marii Rokity, prezesa Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Zastanawia go jednak dotychczasowa bezradność wymiaru sprawiedliwości w stosunku do lidera Samoobrony. Lepper może liczyć natomiast na poparcie członków OPZZ i PSL. Maciej Manicki z OPZZ jest nawet gotów poręczyć za niego.

Wiadomości RMF FM 23:45

Ostatnie zmiany 01:45, 03:45