Amerykański student aresztowany w Rosji pod zarzutem posiadania narkotyków pogarsza swoją sytuację - poinformował wczoraj oficer śledczy.

24-letni John Tobin został aresztowany 1 lutego w Woroneżu na południu Rosji. Miejscowy wydział Federalnej Służby Bezpieczeństwa pierwotnie sądził, że Tobin przygotowuje się do pracy agenta. Później FSB wycofała się z tych oskarżeń, mówiąc, że informacje polityczne, jakie zbierał aresztowany, "są w pełni związane z jego pracą doktorską", którą pisze jako stypendysta Fundacji Fulbrighta. Pozostały podejrzenia o zażywanie i sprzedaż narkotyków. Po dodatkowym przesłuchaniu dwóch świadków Amerykaninowi zarzuca się bezprawne posiadanie narkotyków lub ich przechowywanie z zamiarem sprzedaży, za co grozi kara więzienia nawet do 10 lat, oraz organizowanie lub prowadzenie miejsca schadzek, w którym zażywano środki odurzające, za co grozi kara do lat 4. Andriej Makarow – śledczy - powiedział, że Tobin nie pomaga sprawie odmawiając podania nazwisk wspólników i udzielania odpowiedzi po rosyjsku. "Tobin nie chce się przyznać, od kogo brał narkotyki lub kogo w nie zaopatrywał, zaznaje po angielsku, chociaż mówi po rosyjsku bez akcentu i bezbłędnie pisze w tym języku" - oświadczył Makarow. "Powstaje konieczność korzystania z tłumacza, co za każdym razem wydłuża przesłuchanie do czterech-pięciu godzin" - powiedział Makarow, dodając, iż oczekuje, że dochodzenie zakończy się w ciągu dwóch miesięcy.

00:40