Wyłączenie naftoportu w Gdańsku z tranzytu rosyjskiej ropy to sprawa biznesowa, a nie polityczna - twierdzi prezes Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych, zawiadującego rurociągiem Przyjaźń. Robert Soszyński w rozmowie z naszym reporterem uspokaja też, że decyzja Rosjan nie zagraża bezpieczeństwu energetycznemu naszego kraju.

Jakieś skutki tej decyzji jednak pojawić się muszą. Chodzi o pieniądze, które PERN zarabia, a raczej - których teraz może nie zarobić. Robert Soszyński zaznaczył jednak w rozmowie z Krzysztofem Zasadą, że na razie rosyjska decyzja obejmuje jedynie pierwszy kwartał. Nie wykluczył, że potem to się zmieni. Cały czas liczymy, że te minimalne założenia w skali roku zostaną zrealizowane - podkreślił:

Gra idzie o mniej więcej 100 milionów złotych rocznie za tranzyt kilku milionów ton ropy.

Przez nasz kraj płynie jej natomiast kilkakrotnie więcej do rafinerii w Polsce i Niemczech. Te dostawy nie są w żadnym stopniu zagrożone - ocenia prezes PERN-u. Jak dodaje, Rosjanie myślą biznesowo, a przesył ropociągiem Przyjaźń jest najtańszy.

Trzeba też pamiętać, że nasi odbiorcy mają już podpisane kontrakty na dostawy ropy ze Wschodu.