"Rok 2014 powinien być rokiem dolara. Ta waluta będzie w naszej opinii przodowała na rynku" - twierdzi w rozmowie z Krzysztofem Berendą dziennikarzem RMF FM Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska. Twierdzi, że warto zainteresować się funduszami inwestującymi w kilku perspektywicznych krajach. "Przychylnie zaczynamy patrzeć na niektóre gospodarki z krajów południowych, bo tam w niektórych wypadkach, myślę chociażby o Włoszech, reformy zaczynają być wdrażane i one zaczynają przynosić efekty" - dodaje.

Krzysztof Berenda: Przygotowaliście prognozy na najbliższy kwartał dotyczące inwestowania. Na czym w ciągu tych trzech miesięcy będzie można zarobić?

Maciej Jędrzejak: Tych pomysłów jest kilka. Na pewno 2014 powinien być rokiem dolara - jeżeli chodzi o rynek walutowy. Ta waluta będzie w naszej opinii przodowała na rynku. Jeżeli chodzi o inne klasy aktywów, to rynek akcyjny powinien być ciekawy. Już zeszły rok należał do akcji, a teraz, szczególnie w pierwszej części tego roku jest szansa na dalsze wzrosty. Możemy powtórzyć sukcesy z lat poprzednich.

A jeśli giełda, to które sektory?

Tutaj nie patrzyłbym sektorowo, tutaj trzeba patrzeć bardziej na zasadzie dobierania spółek, które mają dobre perspektywy. Na przykład za oceanem ciekawy będzie Microsoft, ale również po naszej stronie oceanu, czyli w Europie możemy inwestować w akcję Airbusa czy chociażby szwajcarskiego Rocha. Istotniejsze jest to, że w przyszłym roku spodziewamy się przynajmniej 100-procentowego wzrostu indeksów, tak patrząc globalnie, więc na pewno rynek akcji powinien być tym, na który inwestorzy zwracają uwagę.

A jeżeli ktoś chciałby wybrać trochę prostszą metodę inwestowania, czyli na przykład fundusze, to fundusze na przykład jakich krajów, inwestujące w których krajach, mogą być teraz najciekawszymi?

Jeżeli chodzi o przyszłe miesiące, najbliższy kwartał i dłużej, to nie wątpliwie będą one należały do gospodarki amerykańskiej. Tam przewidujemy dosyć wysoki wzrost PKB, dochodzący do 3 procent. Spowolni natomiast prawdopodobnie gospodarka azjatycka, tutaj zmienia się trochę model ich działania. Azja do tej pory kojarzyła się nam z wielkimi inwestycjami, a teraz budują oni model oparty na jakości. W dłuższej perspektywie oczywiście to jest dobre dla gospodarki, ale w krótszej perspektywie to może oznaczać załamanie popytu i to może oznaczać też problemy dla Europy. Stąd na przykład wzrost gospodarczy w Europie, który zakładamy na 0,8 procent, można powiedzieć jest pozytywny, ale z drugiej strony to jest tylko 0,8 procenta.

Myślę, że warto też zwrócić uwagę na dysonans jaki widzimy w tej chwili w Europie pomiędzy dużymi kolosami. Myślę o Niemczech i o Francji. Tutaj Francja nie za bardzo potrafi się odnaleźć w tym trochę kryzysowym jeszcze jednak świecie, w przeciwieństwie do gospodarki niemieckiej.

Na pewno wskazałbym gospodarkę amerykańską, gospodarkę niemiecką. Przychylnie zaczynamy patrzeć na niektóre gospodarki z krajów południowych, bo tam w niektórych wypadkach, myślę chociażby o Włoszech, pewne reformy zaczynają być wdrażane i one zaczynają przynosić efekty.

To odwracając to pytanie. Czego się absolutnie wystrzegać? Gdzie są pułapki porozstawiane?

To nie jest kwestia wystrzegania, bo czasem na spadkach też można zarobić. Patrząc na rynek walutowy, gospodarka japońska, która stymulowana jest w tej chwili tylko i wyłącznie sztucznie, przez Bank Centralny i rząd, jest doskonałym miejscem do  sprzedawania waluty.

Ale jeśli mówimy o spadkach to surowce to jest takie miejsce gdzie w przyszłym roku możemy spodziewać się minusów, a przynajmniej ograniczonych wzrostów. Zwłaszcza dotyczy to ropy. Jest ogromna podaż, która pojawia się spoza krajów OPEC, z Libii jak i na nowo otwierającego się Iranu. Te źródła nowych dostaw będą powodowały presję cenową.

Patrząc na rynki rolne, tu również jest ogromna podaż. Magazyny z produktami rolnymi są przepełnione w tej chwili, więc jest ogromna presja na spadek cen.