Czesi nadal nie mogą oglądać programów telewizji publicznej. Na ekranach telewizorów mogą za to odczytać tekst oświadczenia nowego szefa tej instytucji, przeciwko któremu od kilku dni protestuje większość pracowników.

Wyłączyć i z głowy

Nowy dyrektor Jirzi Hodacz informuje, że program być może zostanie wznowiony po decyzji czeskiej Rady do spraw Radia i Telewizji. A rada zbiera się dziś na nadzwyczajnym posiedzeniu i ma zadecydować, który z programów jest legalny: ten nadawany przez ekipę Hodacza, czy ten, który dostępny jest tylko za pośrednictwem satelity i niezbyt rozpowszechnionych w Czechach telewizji kablowych a nadawany jest z kolei przez protestujących dziennikarzy.

Havel popiera protest

"Coś takiego nie udało się nawet wojskom okupacyjnym państw Układu Warszawskiego, które w sierpniu 1968 roku wkroczyły do Czechosłowacji" - napisał o wyłączeniu emisji programów przez Hodacza komentator prestiżowego dziennika "Lidove Noviny". Decyzję o wyłączeniu nadawania podjął wczoraj dyrektor Hodacz, kiedy nie udało mu się usunąć z gmachu telewizji dziennikarzy, protestujących przeciwko jego nominacji. Jak na razie mediacje między obydwoma stronami nie przyniosły rezultatu. Protest poparł wczoraj prezydent Vaclav Havel, który nagrywał przemówienie noworoczne i przed nagraniem życzył sobie, by dokonał go ten sam zespół, co przed rokiem. Wśród tego właśnie zespołu są zbuntowani dziennikarze. Havel jako były dysydent uważa, że zmiana kierownictwa telewizji, nawet jeśli została dokonana zgodnie z literą prawa, jest sprzeczna z duchem prawa, a to według niego jest bardzo niebezpieczne. Czeska telewizja nadal nadaje dwa konkurencyjne wydania dzienników. Jeden przygotowuje dotychczasowy zespół, drugi – ekipa nowego kierownictwa. Nowy dyrektor generalny, Irzi Hodacz na protestujących dziennikarzy złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Jego zdaniem przygotowują oni programy pirackie. W południe w garażach telewizji odbył się wiec pracowników centralnego ośrodka na Kawczych Górach. Zebrani wydali oświadczenie, w którym stwierdzają, że ich protest to walka z próbą politycznego podporządkowania telewizji publicznej władzy. Po Pradze krążą pogłoski, że nowe kierownictwo ma za zadanie przygotować prywatyzację II programu czeskiej telewizji, który to program miała kupić jedna z zagranicznych stacji oraz że przed następnymi wyborami parlamentarnymi program II miał zapewnić partii Vaclava Klausa wpływ na nadawane w tym programie informacje. Protest doprowadził do paradoksalnych sytuacji.

foto EPA

10:45