Nie ma żadnego zagrożenia, że zabraknie gazu zimą - zapewnił premier Donald Tusk. Dodał, że rząd potrzebuje "jeszcze chwilę", żeby ustalić optymalny kształt kontraktu z Rosją. Wątpliwości dotyczą m.in. ceny gazu i czasu trwania kontraktu. Waldemar Pawlak zapowiedział, że najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu rząd będzie zajmował się sprawą umowy gazowej z Rosją.

Będziemy starali się optymalizować tę decyzję tak, żeby gaz z Rosji - niezbędny dla polskiej gospodarki i polskiego klienta - był możliwie tani i żeby te relacje były możliwie elastyczne - powiedział Tusk podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Nie wykluczył jednocześnie, że po wyjaśnieniu wątpliwości Komisji Europejskiej do umowy gazowej, zostanie ona podpisana w pierwotnie wynegocjowanym kształcie.

Chodzi o aneksy do porozumienia rządów Polski i Rosji oraz do kontraktu między PGNiG a Gazpromem. Mają one zwiększyć dostawy gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużyć je do 2037 roku (pierwotna umowa trwa do 2022 roku). Zostały one wynegocjowane, ale brakuje podpisów. Komisja Europejska sygnalizowała obawy o zgodność porozumienia rządowego z prawem UE.

Nie ukrywamy tego, że takie okoliczności jak wzrost prawdopodobieństwa pozyskiwania gazu łupkowego i zaawansowanie gazoportu powoduje u niektórych ekspertów wątpliwości, czy taki horyzont czasowy i taki wolumen importu gazu z Rosji jest niezbędny, czy nie lepiej zachować zapisy z dotychczasowej umowy i poszukać tych brakujących 2 mld m sześc. gazu z innych źródeł - powiedział Tusk.

Dodał, że pojawia się też pytanie, czy mimo wynegocjowanego upustu cena "w tak dalekiej perspektywie" nie jest za wysoka.