Tegoroczne zbiory miodu lipowego na Dolnym Śląsku mogą być radykalnie niższe niż w ubiegłych latach - powiedział członek zarządu Dolnośląskiego Związku Pszczelarzy Mirosław Majcherek. Z tego regionu pochodzi średnio ponad 15 proc. krajowych zbiorów.

Jak powiedział prezes zarządu Koła Pszczelarzy Wrocław-Krzyki i członek zarządu Dolnośląskiego Związku Pszczelarzy Mirosław Majcherek, nieprzychylna pogoda w drugiej połowie czerwca oraz w pierwszej dekadzie lipca sprawiła, że pszczoły nie zebrały miodu lipowego.

Lipy zaczęły w tym roku wcześniej niż zwykle kwitnąć, ale w tym czasie deszcze, wiatr i chłody uniemożliwiły pszczołom zebranie nektaru. Jeśli komukolwiek udało się uzyskać 30 procent zwykłych zbiorów miodu lipowego, to i tak mógł być zadowolony - dodał Majcherek.

W jego ocenie ciepła pogoda w maju przyspieszyła wegetację roślin, co pozwoliło zebrać nieco więcej miodu rzepakowego. Niektórzy hodowcy miód rzepakowy kręcili dwukrotnie, ale to nie zrekompensowało im strat na lipie. Ratowaliśmy się trochę miodem z akacji, lecz tych drzew w naszym regionie nie ma już dużo - powiedział pszczelarz.

Jak podkreślił, problemem staje się podtrzymanie aktywności pszczelich rojów, które są słabe i trzeba je dokarmiać, by dotrwały do wrześniowych zbiorów miodu wrzosowego.

Na Dolnym Śląsku znajduje się prawie 3 tysiące pasiek, w których znajduje się ponad 60 tys. uli. Rocznie zbiera się w tym regionie średnio ponad 15 proc. miodu zebranego w całej Polsce.

(abs)