Więcej szczęścia niż rozumu - tak można podsumować wyczyn mężczyzny, który przeżył wczoraj skok z wodospadu Niagara. Mężczyzna wyszedł cało z upadku z wysokości 54 metrów. W przeszłości już kilkunastu śmiałków, odważyło się na taki karkołomny wyczyn, zawsze jednak korzystali z jakichś zabezpieczeń.

W 1901 roku 15 osób próbowało takiego wyczynu, zwykle w różnej konstrukcji beczkach. Tylko 10 z nich przeżyło.

Wszystkie te próby odbyły się po kanadyjskiej stronie granicy na tzw. Końskiej Podkowie. Po stronie amerykańskiej podnóże wodospadu jest skaliste i tam żadna próba na pewno by się nie udała. 43 lata temu 7-letni chłopiec przeżył podobny wypadek, po wywrotce łodzi powyżej wodospadu. Był jednak wyposażony w kapok.

Tym razem 40-letni Kirk Jones nie miał na sobie żadnych zabezpieczeń. Skoczył, czy też spadł tak, jak stał. Nie jest do końca jasne, co mu strzeliło do głowy. Wiadomo, że Niagara wabi samobójców. To był jednak wyraźnie popis kaskaderki, który w założeniu miał pewnie przynieść sławę. Jego znajomy filmował całe zdarzenie kamerą wideo. Na razie anioł stróż Jonesa wyraźnie nad nim czuwał. Szanse na przeżycie podobnej próby i to bez poważnych obrażeń uznaje się za minimalne.

Teraz skoczek ma inne problemy. Grozi mu grzywna w wysokości 10 tysięcy dolarów. Niektórzy twierdzą jednak, że jeśli jego szczęśliwa passa potrwa jeszcze chwilę, to w pobliskich kasynach może jeszcze zarobić prawdziwa fortunę.

05:35