Na wysokości 379 kilometrów nad Ziemią praca wre. Dwaj astronauci Paul Richards i Andy Thomas są właśnie w trakcie drugiego, podczas tego lotu „Discovery”, spaceru kosmicznego. Poprzedni, w którym uczestniczyli członkowie nowej załogi międzynarodowej stacji kosmicznej Susan Helms i Jim Voss, trwał blisko dziewięć godzin i był najdłuższym w historii lotów wahadłowców.

Mimo to astronautom nie udało się wypełnić wszystkich zadań i teraz właśnie Richards i Thomas muszą część pracy wykonać za nich. Właśnie kłopoty z wykonaniem planu spaceru przyczyniły się do jego wydłużenia. Między innymi nie udało się zakończyć istotnych operacji przyłączania kabli na zewnątrz modułu „Destiny”. I Helms i Voss mieli trochę pecha. Między innymi zgubili niektóre elementy wyposażenia. Jeden udało się złapać, dwa pozostałe przyłączyły się do rzeszy satelitów. Na szczęście na promie były zapasowe egzemplarze. Dziś Thomas i Richards mają lepszy dzień. Pracują właśnie przy module „Destiny” przygotowując okablowanie, które będzie niezbędne gdy w kwietniu zainstalowane będzie kanadyjskie ramię automatyczne. Voss tymczasem przenosi do „Destiny” elementy wyposażenia dostarczone na pokładzie modułu Leonardo. Kolejnym zadaniem dzisiejszych spacerowiczów będzie jeszcze próba poprawienia zatrzasków jednego z paneli słonecznych, który nie pracuje całkiem poprawnie od czasu jego montażu w grudniu, podczas tej misji stała się przyczyną ponad dziewięciogodzinnego opóźnienia połączenia promu ze stacją.

foto EPA

12:35