Pracownicy fabryki dywanów w Kietrzu na Opolszczyźnie już od czterech miesięcy nie otrzymują pieniędzy. Kilka dni temu 60 z nich otrzymało 3-miesięczne wypowiedzenia. Nowej spółce, prowadzącej fabrykę od półtora roku, zablokowano konta bankowe, które zresztą i tak były puste. Ludzie w miasteczku nie wierzą już w żadne obietnice. A zwłaszcza w te, że ich zakład pracy znów się odrodzi.

Pracownicy upadającej fabryki, na polecenie swoich szefów udawali że pracują przy krosnach, po to by uspokoić przedstawicieli banków. Godzili się na to, bo ufali swoim szefom. Kolejne kredyty miały zagwarantować to, że fabryka przetrwa. Mur milczenia został przerwany w momencie gdy po raz kolejny ludzie otrzymali zamiast kolejnych pensji małe zaliczki. O powrocie do tłustych lat firmy nikt tam nie mówił, ale nowe maszyny miały dać pracę nawet 150 osobom. Maszyn nie ma a do produkcji dywanów używano zabytkowych urządzeń z 1918 roku.

Jak się jednak okazało obietnice szefów były równie fałszywe jak praca przy krosnach. Jak doszło do tego, że licząca w latach 60 prawie trzy tysiące pracowników fabryka, teraz zatrudnia jedynie kilkunastu dozorców - to trudno wytłumaczyć zwłaszcza tym, którzy pamiętają jak do pracy w fabryce dywanów z autobusów i pociągów wychodziły tłumy. Kryzys nadszedł w latach 90. Zatrudnienie w fabryce spadło o połowę, fatalnie szła sprzedaż dywanów w kraju i za granicą a zwłaszcza na wschodzie Europy: "Ten rynek się załamał. Tam była bieda, nie mieli czym zapłacić więc ten towar nie poszedł i został w magazynie. U nas niechodliwy natomiast tam szedł od ręki". Burmistrz Kietrza Józef Matela dodał, że zapasy w magazynach rosły. Hurtownie i sklepy też nie wywiązywały się z płatności i fabrykę zjadły długi. W gminie nagle zwiększyła się ilość bezrobotnych, a przez dłuższy czas liczba osób bez pracy nie zmieniała się: "Jest to znaczne zwiększenie liczby bezrobotnych. Od razu wzrasta też procent bezrobocia na terenie gminy". Wielu Kietrzan szuka teraz pracy za granicą np. w Niemczech i Holandii. Jedynie kilkanaście osób dojeżdża do pracy w kopalni na Śląsku.

foto Piotr Moc

12:45