Władze Japonii chcą, żeby największy dostawca broni w kraju, koncern Mitsubishi Heavy Industries, wyjaśnił jak doszło do hakerskiego ataku na komputery firmy.

Według polityków milczenie w tej sprawie może zostać potraktowane jako złamanie warunków miliardowych (licząc w dolarach USA) kontraktów na dostawy broni.

Rząd japoński wymaga od swoich wszystkich dostawców niezwłocznego informowania o każdym przypadku dostania się w niepowołane ręce poufnych, bądź tajnych informacji. Tymczasem przedstawiciele resortu obrony o sierpniowym cyberataku na Mitsubishi Heavy Industries dowiedzieli się w poniedziałek z prasy.

To ministerstwo obrony decyduje, czy sprawa jest ważna, czy nie. Taka decyzja nie należy do Mitsubishi Heavy Industries. Powinien był zostać złożony raport - powiedział Reutersowi rzecznik tego resortu.

Reuters pisze, że nie wiadomo na razie, kto stał za atakiem na komputery. Rrzecznik chińskiego MSZ zaprzecza, że hakerzy mogli zaatakować z Chin.

Firma Mitsubishi Heavy Industries, która m.in. produkuje na licencji amerykańskie myśliwce F-15 i systemy rakietowe, w tym baterie pocisków Patriot, ujawniła, że w sierpniu włamano się do jej systemów komputerowych i że mogło dojść do wycieku informacji.