"Rząd na diecie!", "Ministrowie do pociągów!", "Sarkozy hebluje państwowe przywileje", "Oszczędności czy demagogia?" - to tytuły z pierwszych stron francuskich gazet, które publikują fragmenty listu prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Zapowiada on drastyczne ograniczenie wydatków urzędników państwowych.

W liście do premiera Francois Fillona Sarkozy twierdzi, że w związku z kryzysem członkowie rządu i inni urzędnicy państwowi musza dać przykład i pokazać obywatelom, jak należy oszczędzać pieniądze publiczne. Liczba służbowych mieszkań zostanie zmniejszona o 7 tysięcy, a służbowych samochodów - o 10 tysięcy. Za każdym razem, kiedy jest to możliwe, ministrowie proszeni są o podróżowanie pociągami, a nie samolotami. Ilość doradców każdego z nich ograniczona ma zostać do 20 osób.

Cześć członków francuskiego rządu już się jednak przeciwko temu buntuje. Szefowa resortu ekonomii Christine Lagarde oburza się, że zmniejszenie liczby ministerialnych doradców może się niekorzystnie odbić na skuteczności rządowej polityki. Wielu komentatorów zarzuca Sarkozy'emu demagogię. Ich zdaniem, tego typu "symboliczne oszczędności" nie uratują francuskich finansów publicznych, których sytuacja jest coraz bardziej katastrofalna. Prezydent sugeruje, że można się obyć bez tysięcy służbowych mieszkań i samochodów. Dlaczego obudził się dopiero teraz? - zastanawia się informacyjna stacja telewizyjna LCI.

Liderzy opozycji twierdzą, że Sarkozy próbuje w ten sposób odwrócić uwagę od coraz liczniejszych afer finansowych we francuskim rządzie oraz chce udobruchać potężne centrale związkowe, które coraz ostrzej protestują przeciwko projektowi podniesienia wieku emerytalnego z 60 do 62 lat.