Udział w przestępczej grupie zbrojnej zarzuciła Aleksandrowi G. Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Zatrzymanemu wczoraj byłemu senatorowi przedstawiono również zarzut działalności przestępczej, polegającej na wyłudzaniu podatku VAT za papierosy na niekorzyść Urzędu Skarbowego w Słubicach. Prowadzone od dziewiętnastej przesłuchanie zakończyło się dzisiaj do czwartej rano.

Zdaniem prokuratury zatrzymany senator współpracował z szefem gangu pruszkowskiego Andrzejem Kolikowskim ps. Pershing w przestępstwach gospodarczych. Prokuratura nie podaje jednak kwot jakich miałyby dotyczyć

wyłudzenia podatku VAT. Przesłuchanie Aleksandra G. zostanie wznowione dzisiaj rano. Nieoficjalnie wiadomo, że podejrzany nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Ponieważ nie zakończyło się przesłuchanie Aleksandra G., prokuratura nie skierowała jeszcze wniosku o jego tymczasowe aresztowanie lub zastosowanie innego środka zapobiegawczego. Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła sieć RMF FM Aleksander G. został schwytany w zasadzce zorganizowanej przez Centralne Biuro Śledcze w Warszawie. Zatrzymano go na ulicy.

Przypomnijmy: "Rzeczpospolita" w artykule z czerwca ubiegłego roku sugerowała, że Aleksander G. robił interesy z przestępcami z gangu pruszkowskiego. Miał - według dziennika - m.in. pożyczać od gangsterów pieniądze. Gazeta opisywała też niejasne interesy Aleksandra G. z posłem AWS Markiem Kolasińskim związane m.in. z firmą handlującą alkoholem. "Z informacji „Rz” wynika, że Aleksander G. pożyczył od Andrzeja Kolikowskiego, ps. Pershing i Jarosława Sokołowskiego ps. Masa łącznie ok. 200 tys. marek. Aleksander G. twierdził, że pieniądze są mu szybko potrzebne na zakup kas fiskalnych. W zamian obiecywał mafii pruszkowskiej nawet 50 proc. udziałów w zyskach ze zwrotu podatku VAT od towarów, głównie papierosów, sprzedanych cudzoziemcom" - pisała gazeta. O kłopotach Aleksandra G. - tych teraźniejszych - i tych z przeszłości opowiadają reporterzy RMF FM Przemysław Marzec i Marcin Firlej:

Aleksander G. wzbogacił się w nocy z 15 na 16 marca 1989 roku. O północy weszło w życie nowe prawo dewizowe i dokładnie wtedy Gawronik otworzył sieć kantorów walut wzdłuż zachodniej granicy. Do dziś nie wiadomo, skąd miał informacje o wchodzącej w życie nowej ustawie. Krążyły plotki o małżeństwie z krewną ówczesnego wicepremiera Ireneusza Sekuły. Rok później - G. otwierał już listę najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Kolejne interesy byłego senatora nie przyniosły dużych pieniędzy. Biuro Handlowo-Prawne, sieć spedycyjna, agencje ochrony mienia, plany montażu w Polsce land-roverów czy też sprzedaży tu amerykańskich traktorów - nie trafiły na podatny grunt. W 1991 roku po ucieczce szefów spółki Art-B za granicę - Aleksander G. miał uratować firmę. Od ówczesnego właściciela, Banku Kredytowo-Handlowego, zażądał 6 mld starych złotych miesięcznie i... zrezygnował po 12 dniach. Rok później aresztowano go za przywłaszczenie należących do Art-B dzieł sztuki wartych 21 miliardów starych złotych. Wśród nich są dzieła takich twórców jak Pablo Picasso, August Renoir czy Jacek Malczewski. Aleksander G. twierdzi, że obrazów wcale nie ukradł, ale zgodnie z umową zawartą z zarządem Art-B po prostu wziął je jako spłatę długu. Po trzech tygodniach wyszedł z aresztu - za kaucją. Proces karny rozpoczął się 2 lata później, ale G. był już senatorem a Senat nie uchylił mu immunitetu - zabrakło jednego głosu. G. głosował przeciw uchyleniu. W 1997 roku przegrał wybory i immunitet przestał chronić biznesmena. W ubiegłym roku sąd wznowił ten proces. Drugi proces - cywilny - zakończył się ugodą. Likwidator Art-B dostał od senatora 4 miliardy starych złotych.

Ponadto były szef Art-B oskarżony jest także o przywłaszczenie z kasy spółki dóbr o wartości 1,8 mln złotych. Chodzi o oszustwo, jakiego Aleksander G. miał się dopuścić realizując jeszcze w 1986 roku umowę z Kamilem D., który sprowadził dla niego 10 zestawów komputerowych, za co nie otrzymał zapłaty. Mężczyzna stanie też przed gorzowskim sądem pod zarzutem przywłaszczenia 88 tys. zł na szkodę firmy ubezpieczeniowej. Łącznie byłemu senatorowi grozi zatem kara 6,5 roku więzienia.

08:55