Jeszcze do niedawna lekarze i pielęgniarki cieszyli się, że nowa ustawa da im nie 203 złote miesięcznie jak to postanowił rząd, ale wielokrotność tej kwoty. Jest marzec, a jak dotąd nie wiele osób dostało jakąkolwiek podwyżkę.

Rząd powtarza - Pieniądze są. Kasy chorych: odpowiadają - Nie gwarantujemy pełnego sfinansowania podwyżek. Pielęgniarki zapowiadają, że jeśli pieniędzy nie otrzymają pójdą do sądu. Nie słychać jednak wcale, by pracownicy przygotowywali pozwy przeciwko swym pracodawcom. Ministerstwo Zdrowia utrzymuje, że dodatkowe pieniądze, które wpłyną do kas dzięki podwyższeniu składki zdrowotnej powinny na podwyżki wystarczyć. Dodatkowych pieniędzy szefowie placówek powinni szukać w restrukturyzacji zakładów. Być może pracownicy już wiedzą - lepiej od ministrów - że alternatywa, przed którą stoją dyrektorzy, sprowadza się do stwierdzenia: nie ma podwyżek, ale nie ma zwolnień; są podwyżki, ale pracę musi stracić 20-30 procent pracowników. Gdyby tak się stało, gdyby "ustawa 203 złote" wymusiła restrukturyzacje zatrudnienia, byłaby to jedyna realna korzyść z jej przyjęcia.

Wczoraj minister zdrowia Grzegorz Opala rozmawiał z dyrektorami wszystkich kas chorych o uchwalonych przez Sejm tuż przed Bożym Narodzeniem podwyżkach dla pracowników służby zdrowia w wysokości 203 zł brutto. Ustalono, że pieniądze są - podwyżki będą najpóźniej w kwietniu.

Foto RMF FM

08:25