"Chcemy dać zadłużonym przedsiębiorcom drugą szansę - tak żeby mogli odbudować swoją firmę i spłacać wszystkie swoje zobowiązania" - mówi RMF FM o ujawnionych dziś założeniach nowego prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego minister sprawiedliwości Marek Biernacki. "Chcę, żeby fiskus i Skarb Państwa nie traktowali swoich należności od zadłużonych firm jako tych, które trzeba zaspokoić w pierwszej kolejności. Tu jesteśmy trochę w sporze z ministrem finansów, ale rozumiemy ten jego opór" - dodaje minister.

Krzysztof Berenda: Panie ministrze, szykujecie nowe przepisy dotyczące upadłości firm i chcecie bardziej zamienić drogę upadłościową na restrukturyzacyjną. Co ma to dać?

Marek Biernacki: W Polsce firmy bardzo szybko i łatwo upadają. Później procesy upadłościowe trwają bardzo długo i na majątku, w którym nastąpiła upadłość, nie powstaje tak naprawdę nic. Ja zresztą mam bardzo negatywne doświadczenia nawet ze swojego regionu pomorskiego. Z jednej strony upadłość Stoczni Gdańskiej, która jeszcze trwa. Z drugiej to, co się dzieje w Stoczni Gdyńskiej, którą przejęła Specjalna Strefa Ekonomiczna - tam procesy rozwoju są dynamiczne. My tworząc nowe prawo chcemy stworzyć prawo drugiej szansy: jak ktoś ma kłopoty finansowe, wchodzi w system restrukturyzacji i ma szansę - przy zachowaniu wszystkich praw dłużników, wierzycieli - odbudować swoją firmę i spłacać wszystkie swoje zobowiązania.

Czyli tak technicznie, co się zmieni dla takiego przedsiębiorcy, który ma kłopoty, ma długi, chce upaść?

Przede wszystkim dostanie prawo drugiej szansy: jeżeli wejdzie w ten proces, to nie nastąpi upadek jego firmy - będzie mógł dalej ją prowadzić, w oparciu o działanie syndyka i zgodne działanie wierzycieli, dalej funkcjonować na rynku, przekształcając firmę - i w tym czasie nie dojdzie do upadłości. Zmieniamy też filozofię syndyków, bo to jest dla obywateli ważne. Naszym zdaniem, model pracy i wynagrodzenia syndyka nie do końca był odpowiedni dla funkcjonowania restrukturyzacji czy upadłości, ponieważ syndyk nie był - z czysto finansowych względów - zainteresowany końcem tego procesu.

A co to będzie oznaczało dla pracowników firmy, która do tej pory upadała? Czy oni dostaną większą ochronę?

Pan poruszył najważniejszy aspekt. W tym momencie pracownicy nie będą w firmie, która jest likwidowana, tylko w firmie, która jest w procesie restrukturyzacji. Czyli mają szansę na dalszą pracę i dalsze otrzymywanie pensji. Tymczasem w procesie likwidacyjnym od razu dochodzi do likwidacji i całkowitego upadku firmy.

Czy jak rozmawiacie z Ministerstwem Finansów, fiskus jest gotów brać udział w tych zmianach? Np. zmniejszyć podatki albo powiedzieć, że przez jakiś czas podatków nie będzie pobierać od tej firmy, która się restrukturyzuje?

Ja chcę, żeby fiskus i Skarb Państwa nie traktowali swoich należności od zadłużonych firm jako tych, które trzeba zaspokoić w pierwszej kolejności. Chcę, żeby Skarb Państwa uczestniczył w całym tym procesie restrukturyzacji i też czuwał nad tym, czy firma ma problemy czy nie.

Czyli żeby fiskus również dał szansę?

Tak. To jest podstawowa rzecz. Tu jesteśmy trochę w sporze z ministrem finansów, ale rozumiemy ten jego opór.

Kiedy te zmiany mogą wejść w życie?

Chcielibyśmy, żeby weszły jak najszybciej - chcemy ten projekt w tym roku uchwalić, do kampanii wyborczej samorządowej. Przepraszam, że tak mówię brutalnie, ale zdaję sobie sprawę z realiów życia politycznego w Polsce.

(edbie)