Polska chce, by umowa na dostawy gazu od Rosjan obowiązywała dużo krócej niż do 2037 r., a taki termin ustalono w styczniu. Gazprom nie zamierza protestować. Ostatecznie porozumienie jest możliwe jeszcze w tym tygodniu. Najbardziej prawdopodobny termin to 2025 r. - pisze "Rzeczpospolita".

Nowy termin obowiązywania umowy gazowej obie strony mogą uzgodnić już w czasie najbliższego spotkania zaplanowanego na 8 października.

W parafowanym w styczniu porozumieniu zapisano, że Rosjanie sprzedawać będą Polsce więcej gazu niż do tej pory - o ok. 2 mld m sześc. rocznie. W sumie w okresie 2011-2037 dostawy mogłyby więc wynosić nawet ponad 270 mld m sześc. Ustalony na 2037 r. okres umowy gazowej od początku był ostro krytykowany przez opozycję polityczną. Po ostatniej - wrześniowej - debacie w Sejmie minister gospodarki Waldemar Pawlak zapowiadał, że termin ten może zostać skrócony. I wygląda na to, że chce urzeczywistnić zapowiedź.

Propozycja skrócenia terminu dostaw to nowy element w negocjacjach, które dotyczyły ostatnio zasad korzystania z gazociągu jamalskiego w naszym kraju. Polskie władze po konsultacjach z Komisją Europejską chcą, by rurociąg działał według prawa unijnego. Zatem gdyby były tylko techniczne możliwości, mogłyby z niego korzystać różne firmy, a nie tylko dwaj właściciele, czyli rosyjski Gazprom i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.

Nad tym, by gazociąg działał według unijnych zasad, ma czuwać nowy operator - państwowa spółka GazSystem. Rosjanie mieli dotąd zastrzeżenia do umowy operatorskiej, obawiając się, że będzie niekorzystna i spowoduje wzrost opłat za tranzyt gazu do Niemiec.