Rząd austriacki, obok niemieckiego, najgłośniej domaga się ograniczenia dostępu obcokrajowców do własnego rynku pracy, po rozszerzeniu Unii Europejskiej. Tymczasem z opublikowanego dziś raportu niezależnego Wiedeńskiego Instytutu Prognoz Gospodarczych wynika, że bez importu siły roboczej austriacka gospodarka raczej się nie obejdzie.

Jeżeli obecne tempo rozwoju gospodarczego Austrii, czyli 2,5 procent PKB utrzyma się, to do roku 2005 trzeba tu będzie zatrudnić dodatkowo 165 tysięcy osób. Jeśli przewidywany przyrost osiągnąłby 3 procent, to konieczne będzie zatrudnienie nawet 200 tysięcy pracowników. Z raportu wynika, że brak rąk do pracy najdotkliwszy będzie w usługach, handlu, służbie zdrowia, turystyce i hotelarstwie oraz branży komputerowej. Pewne rezerwy będzie można znaleźć w kraju, zachęcając do pracy "zawodowych" bezrobotnych, umożliwiając emerytom dorobienie do emerytury, albo dając zatrudnienie większej liczbie kobiet. Ale całej luki w zatrudnieniu bez importu siły roboczej nie da się załatać - taka jest konkluzja raportu Wiedeńskiego Instytutu Prognoz Gospodarczych. Jednak rząd austriacki nie zamierza zmieniać swojej polityki i będzie dalej optował za okresami przejściowymi i limitami zatrudnienia dla obcokrajowców. Jednak opozycja uważa, że taki punktu widzenia podytkowany jest niechęcią obecnej ekipy rządzącej do zagranicznych pracowników i może narazić Austrię na poważne problemy. Posłuchaj relacji wiedeńskiego korespondenta RMF FM Tadeusza Wojciechowskiego:

20:10