Olsztyńscy artyści skupieni wokół pisma "Portret" trafili za kratki. Nie chodzi jednak o więzienie. Aktorzy ustawili wczoraj pod ratuszem klatkę, w której przez 24 godziny recytowali wiersze, śpiewali piosenki.

Pytani na ulicy przechodnie nie kryli zdziwienia. Stwierdzali jednak, że tego rodzaju happeningi są jak najbardziej na miejscu. - Olsztyn to martwe miasto, głuche na sztukę - mówili. Sami artyści chcą w ten sposób uczulić mieszkańców Olsztyna na swoją twórczość, pragną zaistnieć w inny sposób, wyjść z pewnego szablonu spotkań w tym samym gronie. Mają nadzieję na to, że zwykli ludzie poznają ich uczucia oraz twórczość.

Paweł Świąder RMF Olsztyn