29 stycznia to poniedziałek po kolejnym politycznym weekendzie w Polsce. Nasi politycy już nas do tego przyzwyczaili, że w sobotę albo w niedzielę zapadają ważkie decyzje dla ich gremiów. Czas więc na małe podsumowanie i próbę wyjaśnienia tych wszystkich - nie zawsze zrozumiałych – „ruchów tektonicznych” na naszej scenie politycznej. Wyjaśnień udzielać będzie - w rozmowie z zastepującym dziś Barbarę Górską Bogdanem Zalewskim – poseł Aleksander Hall, były przewodniczący Rady Politycznej SKL.

Bogdan Zalewski (RMF FM): Pańska dymisja to reakcja na sobotnią decyzję władz SKL o pozostaniu w AWS – pan tego nie chciał?

Aleksander Hall: Chciałem, aby SKL wybrał samodzielną drogę i poparł zarazem inicjatywę Płażyńskiego, Olechowskiego i Tuska. Myślę, że polityk odpowiedzialny musi wyciągać wnioski z decyzji swojej organizacji, gdy jego własne stanowisko rozchodzi się ze stanowiskiem większości. Ja wyciągnąłem konsekwencje składając rezygnację z funkcji przewodniczącego Rady Politycznej.

RMF FM: To pierwsza z konsekwencji – pan był zwolennikiem wejścia SKL na Platformę i co teraz?

Aleksander Hall: Z całą pewnością będę zachęcał członków SKL – zresztą taka decyzja zapadła już na Pomorzu – aby pozostając w Stronnictwie, ci którzy mają przekonanie i myślą tak jak ja, wspierali budowę Platformy Obywatelskiej. To nie jest sprzeczne ani ze statutem ani z programem Stronnictwa, bo wszyscy zwracali uwagę na zbieżności pomiędzy programem SKL a propozycjami programowymi Platformy Obywatelskiej.

RMF FM: Chciałbym jednak namówić pana na bardziej ogólną refleksję. Mam wrażenie, że mamy do czynienia z takimi ruchami tektonicznymi – obserwujemy różne lokalne trzęsienia ziemi w partiach, pojawił się taki nowy byt polityczny, którego nazwa też ma wiele wspólnego z geologią, bo mówi się o „platformach tektonicznych” – kiedy to się ustabilizuje?

Aleksander Hall: Myślę, że powinno się to ustabilizować w ciągu paru miesięcy. Stabilizację wymusi termin wyborów parlamentarnych. Ale to, że są te wstrząsy, to wynik tego, że ta scena centroprawicowa była sformułowana niewłaściwie. Bo z jednej strony mamy AWS, która ma swoje zasługi, wygrała wybory, ma udział istotny w reformowaniu państwa, ale mieliśmy w każdym razie w AWS ludzi, poczynając od przeciwników integracji europejskiej, prywatyzacji, zwolenników powszechnego uwłaszczenia po ludzi o liberalnych i konserwatywnych przekonaniach i olbrzymi segment związku zawodowego czyli coś bardzo niespójnego. Z drugiej strony Unia Wolności – partia też z wielkimi historycznymi zasługami, wieloma wspaniałymi nazwiskami, ale partia która...

RMF FM: Łączyła również ogień z wodą...

Aleksander Hall: Może nie ogień z wodą, ale zastrzegała sobie zwłaszcza po zwycięstwie na ostatnim kongresie profesora Geremka możliwość zawierania sojuszów z lewą jak i prawą stroną. I wszyscy byli świadomi faktu, że jeśli nic się nie zmieni, to wybory wygra w cuglach lewica, że to już było przesądzone, że Leszek Miller będzie następnym premierem Polski.

RMF FM: Czy możliwe jest teraz utworzenie koalicji wokół tego określonego celu i niedopuszczenia do władzy SLD i Leszka Millera?

Aleksander Hall: Sądzę, że później można mówić o różnych porozumieniach, ale wydaje mi się mało prawdopodobne, by przed wyborami mogło dojść do porozumienia Platformy Obywatelskiej, SKL z AWS i UW, bo Platforma powstała jako jednak alternatywa czy sprzeciw wobec dotychczasowego układu, ale niewątpliwie pojawiła się realna szansa, która wydawała się prawie nieprawdopodobna przed kilku jeszcze tygodniami, że wynik najbliższych wyborów parlamentarnych wcale nie jest przesądzony.

RMF FM: W „Najwyższym Czasie”, kiedy tworzyła się Platforma, można było przeczytać analizę porównawczą w związku ze zbliżającymi się wyborami – to co dzieje się w Polsce przed wyborami parlamentarnymi porównano z sytuacją na Litwie, gdzie przez podobne działania nie dopuszczono do powrotu do władzy postkomunistów – czy taki scenariusz jest możliwy w Polsce?

Aleksander Hall: Wiem, że stał się możliwy i wtedy kiedy tak wielu ludzi odczuwało pewna satysfakcję, że liderzy AWS podali sobie ręce 23 grudnia, ja byłem absolutnie przekonany, że taka szansa nie powstała. To pogodzenie się z takim minimalizmem – musimy się zjednoczyć, ale dobrze wiemy, że przegramy wybory i chodzi o to, żeby je przegrać w jak najmniejszym wymiarze. Ale wśród liderów nie było przekonania , że to możana wygrać. I dopiero inicjatywa Płażyńskiego, Olechowskiego i Tuska zmieniła tą sytuację.

RMF FM: Dziękuję za rozmowę.