Narodowe Archiwum w Londynie publikowało dokumenty z których wynika, że podejrzliwość brytyjskiego wywiadu podczas I Wojny Światowej nie ograniczała się do ludzi. Na celowniku były nawet czworonogi.

Impas jaki po wybuchu I Wojny Światowej panował na froncie zachodnim, skłaniał brytyjski wywiad do nadmiernej czujności. Z opublikowanych dokumentów wynika, że oficerowie podejrzewali dwa koty i psa o szpiegowanie na rzecz strony niemieckiej. "Ponieważ zwierzęta zawsze w nocy przekraczają linie frontu, należy dołożyć wszelkich starań be je schwytać" - rozkaz ten zawarto w komunikacie sztabowym z 1915 roku.

Wynika z niego, że zwierzęta mogły być wykorzystywane przez szpiegów do przenoszenia tajnych depesz i przekazywania ich wrogowi. Choć po schwytaniu nie dało się ich przesłuchać, znalezione depesze umożliwiłyby oficerom wywiadu przeprowadzanie dochodzenia i potencjalną identyfikację szpiegów.

Odtajnione w Londynie dokumenty nie wspominają o dalszych, wojennych losach czworonogów. Ich treść skrupulatnie odnotowują w brytyjskie media, jak zresztą wszystko, co ma związek z I Wojną Światową. W tym roku mija bowiem setna rocznica wybuchu tego konfliktu.