Polska ambasada w Hadze prosi holenderską policję o wyjaśnienia w sprawie wydalenia z kraju mężczyzny, który 66 razy okradł tamtejsze sklepy. Funkcjonariusze kupili mu bilet na pociąg do Berlina i odwieźli 23-latka na stację. Co się z nim dalej stało - nie wiadomo.

Ambasada chce wiedzieć, na jakiej podstawie formalno-prawnej holenderscy policjanci z Almelo wsadzili 23-letniego Polaka do pociągu do Berlina. Nie może być tak, że policjanci wsadzają jakąś osobę do pociągu według własnego widzimisię - powiedział dziennikarce RMF FM rzecznik ambasady w Hadze, Janusz Wołosz.

Każde wydalenie obywatela Unii Europejskiej z innego kraju Unii musi odbywać się z poszanowaniem prawa, wydalonemu musi przysługiwać między innymi procedura odwoławcza. Według Traktatu UE obywatela Wspólnoty z innego kraju UE można wydalić tylko w 4 przypadkach: jeżeli stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, zagrożenie dla zdrowia lub moralności publicznej lub gdy stanowi zbyt duże obciążenie dla systemu socjalnego danego kraju.

Polskiej ambasadzie w Hadze nie podoba się także zamieszczenie filmiku z całego zdarzenia w internecie.

Nasi dyplomaci czekają także na wyjaśnienie innej sprawy dotyczącej zachowania holenderskiej policji. Trzy tygodnie temu funkcjonariusze zastrzelili w Venlo 22-letniego Polaka, który groził przechodniowi nożem. Polska ambasada domagała się wówczas informacji, czy policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień, to znaczy, czy zastrzelenie Polaka było absolutnie koniecznie.

Wysłaliśmy 2 tygodnie temu notę do holenderskiego MSZ w tej sprawie i otrzymaliśmy odpowiedź, że postępowanie w tej sprawie jeszcze trwa - wyjaśnił Wołosz.

Holenderska policja pozbywa się "uciążliwych" Polaków

23-letni Polak został wydalony z Holandii w piątek. Funkcjonariusze z Almelo wsadzili mężczyznę do pociągu odjeżdżającego w stronę Berlina. Jako dowód zamieścili na swoim profilu Facebooku filmik. Na nagraniu widać mężczyznę, który wychodzi z aresztu, wsiada do policyjnego auta, a następnie wchodzi do pociągu. Policjanci chwalą się tam, że kupili temu panu bilet do Berlina. Ostatni odcinek do Polski pokona już pieszo albo w inny sposób - mówią. Polak nie wypowiada się w filmie ani razu.

W poście o policyjnej akcji można także przeczytać: Mężczyzna został zwolniony z fabryki w Twente i w pół roku popełnił 66 kradzieży. Ze sklepów kradł jedzenie i picie, żeby się utrzymać przy życiu. Chciał wrócić do Polski, ale mu brakowało mu pieniędzy. Dlatego też policja zorganizowała taką akcję.

Polacy mieszkający w Holandii są oburzeni. Policja z Almelo ma na swojej stronie na Facebooku całą litanię najróżniejszych przestępstw. Problemem jest to, że jak do tej pory były one popełniane przez Holendrów. Nie wzbudziło to do tej pory niczyjego zainteresowania. Natomiast pierwsza wzmianka o drobnym przestępcy z Polski wywołała prawdziwą burzę medialną i polityczną w Holandii - usłyszała od pana Krzysztofa nasza korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginion.