Holenderscy policjanci z Almelo wydalili z kraju Polaka, który 66 razy okradł tamtejsze sklepy. Funkcjonariusze kupili mu bilet na pociąg do Berlina i odwieźli 23-latka na stację. Akcję holenderskich funkcjonariuszy poparli tamtejsi politycy. Tylko nieliczne organizacje pozarządowe ją skrytykowały.

23-letni Polak został wydalony z Holandii w piątek. Funkcjonariusze z Almelo dosłownie wsadzili mężczyznę do pociągu odjeżdżającego w stronę Berlina. Jako dowód zamieścili na swoim profilu Facebooku filmik. Na nagraniu widać mężczyznę, który wychodzi z aresztu, wsiada do policyjnego auta, a następnie wchodzi do pociągu. Policjanci chwalą się tam, że kupili temu panu bilet do Berlina. Ostatni odcinek do Polski pokona już pieszo albo w inny sposób - mówią. Polak nie wypowiada się w filmie ani razu. Co się z nim dalej stało - nie wiadomo.

W poście o policyjnej akcji można także przeczytać: Mężczyzna został zwolniony z fabryki w Twente i w pół roku popełnił 66 kradzieży. Ze sklepów kradł jedzenie i picie, żeby się utrzymać przy życiu. Chciał wrócić do Polski, ale mu brakowało mu pieniędzy. Dlatego też policja zorganizowała taką akcję.

Dlaczego 23-latkowi kupiono bilet tylko do Berlina? Bo na tyle funkcjonariuszom starczyło pieniędzy. "Jeśli się uda i ten Polak nie wróci do Holandii, to policja chce powtórzyć taką akcję. Funkcjonariusze szukają jedynie sponsorów." 

Akcja spodobała się wielu holenderskim politykom. Eddy van Hijum z chadeckiej partii CDA zapowiedział, że będzie dopytywał na sesji plenarnej parlamentu, jakie inne działania podejmie w tej kwestii rząd. Tylko nieliczne organizacje pozarządowe skrytykowały policję w Almelo, twierdząc, że jej działanie było nielegalne, bo wydalać można tylko po wyroku sądowym.

Oburzenia nie kryją Polacy mieszkających w Holandii. Policja z Almelo ma na swojej stronie na Facebooku całą litanię najróżniejszych przestępstw. Problemem jest to, że jak do tej pory były one popełniane przez Holendrów. Nie wzbudziło to do tej pory niczyjego zainteresowania. Natomiast pierwsza wzmianka o drobnym przestępcy z Polski wywołała prawdziwą burzę medialną i polityczną w Holandii - usłyszała od pana Krzysztofa nasza korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginion.