"Wczoraj polityka europejska stała się zakładniczką złych emocji jednego człowieka. Tym człowiekiem jest Donald Tusk" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Krzysztof Szczerski. Minister ds. polityki zagranicznej w kancelarii prezydenta dodał: "Jeśli ktoś mógł wykonać wczoraj pewien gest, który pokazałby, że może być silnym politykiem europejskim i pewnym liderem, to był to Donald Tusk, który mógł zgłosić wniosek o odłożenie głosowania". "Niestety wybrał swój własny interes na rzecz interesu europejskiego" - podkreślił Szczerski mówiąc także, że Tusk jest dzisiaj przewodniczącym Rady Europejskiej z niepełnim mandatem. "Mandatem nieudzielonym przez wszystkie państwa członkowskie. To jest ewenement. Trudno sobie wyobrazić w tej sytuacji, aby to się nie przełożyło na dalsze funkcjonowanie Unii Europejskiej. Jeśli raz udało się coś takiego przeprowadzić, to ta pokusa, żeby izolować kraje, które mają inne zdanie - będzie powracała" - komentuje polityk.


Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry, Państwa i moim gościem jest Krzysztof Szczerski, minister ds. polityki zagranicznej w kancelarii prezydenta...

Krzysztof Szczerski, minister ds. polityki zagranicznej w kancelarii prezydenta: Kłaniam się, dzień dobry.

... który wrócił wczoraj nie z Brukseli, ale z Tokio i z Seulu.

Tak, z Dalekiego Wschodu.

O tym później, na razie pytanie, czy pan prezydent złożył już gratulacje Donaldowi Tuskowi z okazji wyboru.

Nie, ale też byłaby okazja do złożenia takiego uznania wyniku wyborów, gdyby przewodniczący Tusk kiedykolwiek wyraził jakąkolwiek chęć kontaktu z panem prezydentem. Pan prezydent odwiedził przewodniczącego Tuska ponad rok temu w Brukseli i od tej pory, trochę łamiąc nawet standardy grzeczności, przewodniczący Tusk nigdy do pana prezydenta Dudy się nie zwrócił o spotkanie. 

A to nam rozwiązuje następną kwestię, bo chciałem spytać: jak pan wyobraża sobie współpracę z Donaldem Tuskiem? Ale rozumiem, że pan w związku z tym sobie jej nie wyobraża? 

Nie no, formalnie, oczywiście, zobaczymy, jak to będzie się układać. Ważne jest jedno. Ważne jest to, że wczoraj polityka europejska stała się zakładniczką złych emocji jednego człowieka i to...

Jarosława Kaczyńskiego?

Tym człowiekiem jest Donald Tusk, dlatego że jeśli ktoś tak naprawdę mógł wczoraj wykonać pewien gest, który pokazałby, że może być silnym politykiem europejskim i pewnym liderem polityki europejskiej, to był to Donald Tusk, który mógł, on osobiście, jako odpowiedzialny za przebieg Rady Europejskiej, zgłosić wniosek o odłożenie głosowania. Niestety wybrał swój własny interes ponad interes polityki europejskiej...

Gdyby złożył wniosek o odłożenie głosowania, to by znaczyło, że tak naprawdę przegra to. Dlaczego miałby sam sobie strzelać w kolano?

Ale właśnie przegrał, bo jako przewodniczący Rady Europejskiej...

Przegrał i zbiera gratulacje...

Jak pan by zobaczył treść traktatów, to przewodniczący RE jest za to odpowiedzialny, żeby budować konsensualne decyzje w RE. Ten wynik wczoraj, ta sytuacja, w której konkluzje nie są przyjęte, są wielka porażką, w ogóle funkcji przewodniczącego RE, bo on powinien o to zadbać, a niestety przedłożył...

Funkcją Donald Tusk to wygrał...

Nie, przedłożył swój własny interes nad interes polityki europejskiej...

Kancelaria Prezydenta zaangażowała się w utrącanie kandydatury Tuska, tak?

Dlaczego pan tak mówi?

To nie ja, to rzecznik rządu. Pan Bochenek powiedział, że "z tego co wiem, prezydent wspiera kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego"...

Sytuacja była jasna od wielu miesięcy. Donald Tusk dotrzymywał, i stolica europejska, także on, otrzymywał bardzo jasny komunikat: sam pamiętam własne słowa o tym, że nie ma dziś decyzji rządu polskiego dotyczącej jego poparcia, że rząd polski ma do tego zastrzeżenia i przez te kilka miesięcy, w których ten komunikat był wysyłany w sposób bardzo elegancki w kierunku Donalda Tuska i kolejnych prezydencji w UE, nie wykonano żadnej pracy nad tym, żeby dojść do zgody...

Dobrze, ale na czym polegało wsparcie Jacka Saryusz-Wolskiego przez prezydenta? 

Nie, to ja mówię o tym, że my także wysyłaliśmy jako kancelaria prezydenta ten sam sygnał o tym, że uważamy, iż dyskusja dotycząca kandydatury Donalda Tuska powinna być dyskusją dużo bardziej otwartą. Powiem więcej...

Nic z tego nie rozumiem. Niech się pan nie gniewa...

To ja panu wytłumaczę. My ponad rok temu, na szczycie NATO w Warszawie, myśli pan, że nie mieliśmy tej samej pokusy, żeby któryś z krajów, który sprzeciwiał się treściom konkluzji, wyizolować i przeforsować konkluzję wbrew jednemu z państw? Oczywiście mieliśmy takie pokusy, bo były takie sytuacje wielokrotnie w procesie negocjacji, konkluzji szczytu NATO-wskiego... Ale my, jako kraj prezydencji ówczesnych, ktoś, kto przewodniczył wraz z (sekretarzem - przyp. red) generalnym Jensem Stoltenbergiem, zrobiliśmy wszystko, żeby szczyt NATO w Warszawie był szczytem, w którym wszyscy podpiszą się pod konkluzjami. Jeśli obecny przewodniczący RE nie potrafi do tego samego doprowadzić, to znaczy, że jest słabym politykiem. 

No nie... Pan wymaga od Donalda Tuska, żeby on występował przeciwko swojemu interesowi. Ja rozumiem...

Ja wymagam, żeby poświecił swój interes na rzecz interesu europejskiego. Bo taka jest funkcja przewodniczącego RE... Nie poświecił tego swojego interesu.

Czy w kancelarii prezydenta rozmawiacie już o tym, że w 2020 roku, być może to właśnie Donald Tusk będzie głównym rywalem prezydenta Dudy walczącego o reelekcję?

Kandydatów na pewno będzie wielu, nie wiadomo, kto się jeszcze zgłosi. Od pana Korwin-Mikke po różne inne osoby, więc zobaczymy. To nie ma żadnego znaczenia dzisiaj. Dzisiaj znaczenie ma to, że doszło do sytuacji...

To ma znaczenie, i to moim zdaniem znacznie większe, niż pan w tej chwili próbuje nam wmówić.

Znaczenie ma to, że dzisiaj, jak powiedziałem, zamiast stanąć na wysokości zadania i swojej funkcji, przewodniczący Tusk wolał swój własny interes przełożyć nad interes europejski.

To kim jest teraz Donald Tusk? Jest reprezentantem Niemiec, tak jak mówi Jarosław Kaczyński?

Donald Tusk jest dzisiaj przewodniczącym Rady Europejskiej z niepełnym mandatem, tzn. z mandatem nieudzielonym przez wszystkie państwa członkowskie. To jest też ewenement i pewien  precedens, dlatego że trudno sobie wyobrazić w takiej sytuacji, żeby to się nie przełożyło potem na dalsze funkcjonowanie Unii Europejskiej, bo jeśli raz się udało coś takiego przeprowadzić, to ta pokusa, żeby izolować kraje, które mają inne zdanie, będzie powracała. 

Panie ministrze, popieracie nową ustawę o służbie zagranicznej, która oznacza usunięcie z ambasad wszystkich dyplomatów, którzy byli tajnymi współpracownikami SB? 


Pan prezydent nigdy, i kancelaria nigdy nie komentuje ustaw w procesie legislacyjnym, dlatego że pan prezydent szanuje autonomię władzy ustawodawczej...

To czemu pozwoliliście wysłać do Berlina Andrzeja Przyłębskiego, który podpisał zobowiązanie o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i przyjął kryptonim Wolfgang?

Jeśli chodzi o kancelarię prezydenta, pan redaktor może wie, a może nie - to wytłumaczę, decyzja pana prezydenta opiera się wyłącznie na ocenie merytorycznej kandydata, dlatego że otrzymujemy z MSZ dokumenty poświadczające pełną zdolność kandydata w sensie formalnym...

I prezydent się nie interesuje, czy ten pan nie ma jakichś poważnych przeszkód?

Prezydent nie przeprowadza lustracji. 

Rozumiem, że prezydent nie jest od lustracji, ale...

Prezydent otrzymuje z MSZ-u dokumenty poświadczające fakt, że dany kandydat spełnia wszystkie wymogi formalne. A MSZ, jak pan redaktor pytał zapewne też ministra Waszczykowskiego, przeprowadza w trakcie nominację, którą potem wysyła prezydentowi do oceny merytorycznej - jak powiedziałem. Wewnętrzne sprawdzenia. A teraz, jak rozumiem - bo to też warto powiedzieć - ten wniosek ambasadora Przyłębskiego jest w IPN. Pan ambasador Przyłębski złożył w tej sprawie wyjaśnienia, które są wiarygodne.

Czyli nie ma sprawy, tak? Bo ja chciałem spytać, czy przypadkiem pan Andrzej Przyłębski nie powinien się podać do dymisji, ponieważ podpisał zobowiązanie o współpracy, jest nawet jego donos zachowany. Pan mówi, że to wszystko jest wiarygodne, nie ma sprawy, tak? 

Ja w tej sprawie czekam na rozstrzygnięcie, bo pan mówi, że jest podpis wiarygodny - ja tego nie wiem, a ja nie jestem tak, jak pan redaktor, członkiem IPN-u, ja nie pracuję w IPN-ie.

Powinien się podać do dymisji?

Powiedziałem, dla mnie wyjaśnienia dzisiejsze pana ambasadora Przyłębskiego są wiarygodne.



Kiedy zostanie pan szefem gabinetu prezydenta?

Nie słyszałem o takich planach.

Wszyscy słyszeli w kancelarii prezydenta, pan również. To proszę powiedzieć tylko kiedy.

Los ministrów jest w rękach prezydenta, my jesteśmy pracownikami pana prezydenta, pan prezydent kształtuje swoją kancelarię w sposób taki, który według niego jest optymalny. Nie słyszałem o tym, żeby jakiekolwiek zmiany miały mieć miejsce w najbliższym czasie.

To może ja panu powiem, że pan zostaje szefem gabinetu prezydenta i jednocześnie będzie odpowiadał za sprawy zagraniczne, o czym doskonale pan wie, ale rozumiem...

Dziękuję panie prezydencie Robercie Mazurku.

W mojej kancelarii też być może miałby pan jakieś szanse, nie wiem, nie wiem... Pomyślę o tym. Ale pytam całkiem serio, to nie jest żart. Rozumiem, że nie chce pan komentować zmian w kancelarii prezydenta.

Rzeczywiście plotki, które się powtarzają...

To nie są plotki, to są opowieści z samej kancelarii.

Opowieści mogą być plotkami, więc w tym sensie...

W takim razie ministrowie kancelarii prezydenta zajmują się roznoszeniem plotek.

Nie ma takiego tematu.

"To zmierza rzeczywiście do rozpadu Unii Europejskiej. Mówienie o Europie dwóch prędkości i do tego jeszcze praktyka izolowania jednego z państw członkowskich tylko dlatego, że nie zgadza się z opinią pozostałych, to są – w kontekście Brexitu - kroki do dalszego rozpadu UE” – mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Krzysztof Szczerski odnosząc się w ten sposób do spotkania czterech państw w Wersalu, które uzgodniły powstanie „Europy dwóch prędkości”. Prezydencki minister ds. polityki zagranicznej krytykował założenia tych ustaleń. „Jestem przekonany, że przyszłością naszego kontynentu jest to, co mówi Polska i to, co lubią nazywać kraje centralne i przewodniczący Tusk peryferiami, niż to, co przewodniczący Tusk raczył nazwać rdzeniem Europy” – ocenił.

Robert Mazurek swojego gościa pytał także o postępy w zdobywaniu poparcia dla Polski jako kandydata na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. „Dla nas celem tego roku jest wprowadzenie Polski do tej Rady” – zadeklarował Szczerski.