Jak to zrobić, by w końcu ograć tych Chorwatów? W meczu o stawkę ostatnio udało się na igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2008 roku. Teraz pokonanie reprezentacji z Bałkanów da nam przepustkę do półfinału mistrzostw świata. Przed Polakami kolejny bardzo trudny mecz.

Biało-czerwoni są mocno poobijani po pojedynku ze Szwecją. Cały czas kłopotem są kontuzje. Piotr Chrapkowski grał przeciwko ekipie Trzech Koron na środkach przeciwbólowych, w pełni sił nie jest też Robert Orzechowski. Kontuzja Krzysztofa Lijewskiego - wiadomo - zupełnie inna sprawa. Lijewski tak naprawdę ledwo chodzi i nie będzie go nawet w meczowej kadrze, choć z pewnością będzie wspierał kolegów z ławki.

A co można powiedzieć o Chorwatach? Na tym turnieju pokazali już dwa oblicza. W fazie grupowej to była bardzo wysoka forma - pięć pewnych zwycięstw, choć z dość łatwymi rywalami. Jednak w 1/8 finału okazało się, że kłopoty sprawiło im ogranie Brazylijczyków. To był bardzo wyrównany i trudny dla Chorwatów pojedynek. I powiedzmy sobie szczerze - było to bardzo zaskakujące, choć oczywiście warto pamiętać, że Brazylijczycy grają specyficznie, wysoką obroną i to z jej sforsowaniem kłopoty mieli Domagoj Duvnjak i spółka.

Jaką Chorwację zobaczymy dzisiaj? Czort wie. Okaże się dopiero na parkiecie. Co by się jednak nie działo, to przecież jedno jest pewne - zagramy z jedną z najlepszych drużyn globu. To zespół wymieniany w gronie murowanych kandydatów do medali. Liderem drużyny na pewno jest wspomniany już Duvnjak. Pewnym punktem na bramce jest Mirko Alilović. Na uwagę zasługuje też kołowy Igor Vori. W obronie potrafi bardzo uprzykrzyć życie. Często stosuje też mało eleganckie zagrania - jak szczypanie i inne tego typu nieczyste chwyty. Co ciekawe, to właśnie on bywa wysuniętym obrońcą, kiedy Chorwaci grają w defensywie 5+1. Co prawda, Vori nie jest może szybki, ale ma duży zasięg ramion i właśnie dzięki temu utrudnia rywalom rozgrywanie akcji.

Nie wolno zapominać też o zawodnikach Vive Tauronu Kielce - Ivan Cupić, Manuel Strlek i Zeljko Musa to wspaniali gracze. Skrzydłowi Cupić i Strlek potrafią być niezwykle skuteczni, pomysłowi i dynamiczni. My obecnie skrzydłowych takiej klasy po prostu nie mamy.

W reprezentacji naszych rywali nie ma już, co prawda, charyzmatycznego Ivano Balicia (jest tu w roli eksperta telewizyjnego), ale Chorwaci mają ciągle z kogo wybierać. Mają nowe gwiazdy, mają umiejętności. Mają właściwie wszystko, co potrzebne do odniesienia sukcesu. Od igrzysk w Pekinie pokonaliśmy ich tylko raz, w meczu towarzyskim. Było to jednak spotkanie, które zapadło w pamięć głównie z powodu nieszczęśliwego urazu Karola Bieleckiego. Jeden z naszych najbardziej doświadczonych zawodników stracił wtedy oko.

Czy możemy bać się sportowej klasy Chorwatów? Tak. Czy możemy jednak wygrać? Jasne. Wszystkie serie się kiedyś kończą. I kiedyś doczekamy się wygranej nad Chorwacją. Oby już dziś, tu w Dausze.