Czy Polska poradzi sobie z ewentualną falą uchodźców z Ukrainy? - usłyszałam w Brukseli. Skąd ten niepokój? I co się kryje za tego typu pytaniami? Wyraźnie unijni dyplomaci obawiają się, że w razie pogorszenia sytuacji na Ukrainie i "naporu" na polską granicę - fala uchodźców mogłaby dotrzeć także do ich krajów.

Im lepiej więc polskie władze przygotują na Wschodzie centra recepcyjne dla uchodźców, tym większa pewność, że Ukraińcy pozostaną w Polsce.

W UE jest zasada, że uchodźca powinien dokończyć procedurę azylową w kraju, do którego dotarł w pierwszej kolejności. Po raz pierwszy od wojny w Czeczeni wystąpił problem, który może wygenerować poważny napływ uchodźców - przyznał jeden z polskich dyplomatów.Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z krajem, który liczy 48 ml mieszkańców - dodał mój rozmówca.

Dobre przygotowanie leży także w interesie wszystkich Polaków. Gdyby okazało się, że władze nie radzą sobie z napływem ukraińskich uchodźców, bo kierują się oni dalej na Zachód Europy  - to pojawią się w Unii głosy, by ustawić budki strażnicze i kontrolować dokumenty na naszej granicy z Niemcami. Ucierpią wówczas wszyscy, którzy będą chcieli jak dotąd swobodnie podróżować po krajach Unii.

Taki powrót do kontrolowania wewnętrznych granic Unii umożliwia ostatnia reforma układu z Schengen. Wprowadzono zasadę, że kontrole można przywrócić jeżeli kraj UE nie radzi sobie z ochroną zewnętrznej granicy UE. Polska będzie mogła oczywiście liczyć na pomoc finansową Brukseli w razie napływu uchodźców, jednak najwięcej pracy będziemy musieli wykonać sami. Najlepiej więc zacząć już teraz.