Wszystkie grupy polityczne Parlamentu Europejskiego zdecydowały o wysłaniu listu do unijnych komisarzy ds. transportu i polityki regionalnej. Ma to być przeciw wobec zamiarów polskiego rządu, by przenieść 1,2 mld euro z kolei na drogi.

Po moim materiale poseł PO Artur Zasada interweniował w sprawie listu broniącego polskich kolei, który komisja ds. transportu Parlamentu Europejskiego ma wysłać w najbliższych dniach do komisarzy UE. O wysłaniu takiego listu zdecydowali przedstawiciele wszystkich grup politycznych (tzw. koordnatorzy), a więc także koordynator Europejskiej Partii Ludowej do której należy PO.

Pomysłodawcą listu w obronie polskich kolei jest niemiecki eurodeputowany z Grupy Zielonych Michael Cramer. Zyskał on także poparcie brytyjskiego laburzysty, który jest przewodniczącym komisji ds. transportu Briana Simpsona. O decyzji koordynatorów Simpson poinformował na posiedzeniu komisji ds. transportu. "Żaden z polskich eurodeputowanych nie powiedział wówczas "nie" - opowiada Cramer.

W moim pierwszym materiale napisałam "Polscy eurodeputowani z PO zasiadający w Komisji Transportu dali się zaskoczyć". Eurodeputowany Bogdan Marcinkiewicz nic o sprawie listu nie wiedział, bo go na posiedzeniu komisji nie było. Artur Zasada z PO, po moich telefonach i materiale zaczął interweniować. Wysłał protest do koordynatora ze swojej partii Mathieu Groscha, który podejmował decyzję o liście do komisarzy.

Poseł Zasada przesłał mi swój list do Groscha. Wyraża w nim "swoje rozczarowanie" decyzją koordynatorów i zwraca uwagę, że "fakt, że Europejska Partia Ludowa popiera ten list (do komisarzy) , może być kłopotliwy dla polskiego rządu (który składa się z PO i PSL, które są ważnymi członkami EPL)". Zasada zapewnia, że będzie łagodzić treść listu. Mleko się jednak rozlało.