​Po sześciu latach Unia Europejska spełnia swoją obietnicę i Polska będzie mogła dołączyć do pięciu największych krajów UE, które mają swoich stałych rzeczników generalnych w unijnym Trybunale, takich jak Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Włochy i Hiszpania. Polski rząd, który często z niczego robi sukces, tym razem milczy. Czyżby nie było czym się chwalić?

Wręcz przeciwnie. Polak na tym stanowisku to jedno z naszych większych osiągnięć od wejścia naszego kraju do UE. Rzecznik wydaje opinie i proponuje rozwiązania toczących się spraw przed unijnym Trybunałem. Stanowisko rzecznika jest kalką z francuskiego systemu prawnego - w polskim systemie prawnym nie ma odpowiednika. Przyznanie Polsce tego stanowiska to większy wpływ naszego kraju na europejskie orzecznictwo i promocja polskiego systemu prawnego. Rzecznik może wydawać opinie po polsku. Często Trybunał przyjmuje argumenty rzecznika i cytuje je w swoich wyrokach. To także jedna z najbardziej prestiżowych funkcji w europejskich instytucjach.

Jest dla mnie jasne, że pomijanie tego sukcesu wynika stąd, że trzeba by było wówczas przyznać, że stanowisko to zawdzięczamy... rządowi PiS i ówczesnej szefowej dyplomacji Annie Fotydze. To ówczesny rząd podczas negocjowania Traktatu z Lizbony zażądał w 2007 roku tego stanowiska wychodząc ze słusznego założenia, że jeżeli stałego rzecznika ma Hiszpania, to powinna je mieć porównywalna co do wielkości Polska. Nie udało się wprowadzić twardych zapisów do traktatu, ale dołączono jednostronną deklarację w której stwierdzono, że jeżeli Trybunał wystąpi do Rady UE o zwiększenie liczby rzeczników, to stanowisko stałego rzecznika przypadnie Polsce.

Sprawa ciągnęła się przez lata. Tak długo, że prawie zapomniano, o tej unijnej obietnicy. Nikt z obecnych polskich władz specjalnie nie naciskał w tej sprawie, a poza tym był rzeczywiście opór w samym Trybunale, żeby występować z inicjatywą. W końcu, w styczniu tego roku prezes Trybunału UE wystąpił z wnioskiem o zwiększenie liczby rzeczników. Nastąpiło przyśpieszenie, chociaż decyzję początkowo blokowały Włochy i Wielka Brytania. Teraz jeden z wysokich rangą polskich dyplomatów powiedział mi: "Nie ma już przeszkód". Prawdopodobnie nie uda się jednak objąć tego stanowiska od 1 lipca, jak o to prosił prezes Trybunału, bo pozostało jeszcze trochę formalności.

Z kandydatem chyba nie będzie problemu, bo jak słyszałam z "dobrych źródeł" jest nim wybitny prawnik, do niedawna wiceminister spraw zagranicznych Maciej Szpunar. To także intratna posada. Rzecznik będzie zarabiać prawie tyle samo, co unijny komisarz, czyli około 18 tys. euro miesięcznie...