Niewyraźny, niewidoczny, mglisty, bełkotliwy - tak o Donaldzie Tusku mówi się w brukselskich kuluarach. W porównaniu do innych liderów unijnych instytucji, którzy objęli swoje urzędy mniej więcej w tym samym czasie co Donald Tusk, były polski premier wypada najsłabiej. Tusk nie odgrywa prawie żadnej roli, bo jest to na rękę Niemcom. W sprawie Ukrainy - nawet jeżeli by chciał działać - to jest blokowany. "Jest cicha umowa, że tę sprawę zostawiamy Niemcom i Francji" – uważa Karel Lannoo, wiceszef Centrum Studiów Europejskich.

Po raz pierwszy słabość Tuska w sprawach Ukrainy wyszła, gdy przedstawił dokument na pierwszy swój szczyt w grudniu.

Gdy Berlin, Paryż, Moskwa i Kijów negocjowały warunki pokoju, już wszyscy w Brukseli pytali: gdzie jest przedstawiciel Unii Europejskiej? Gdzie jest Tusk?

"Mam wrażenie, że Tusk uległ mocnej presji tych krajów UE, które chcą, żeby się nie mieszał do tej debaty w sprawie Rosji i Ukrainy" - mówi jeden z rozmówców naszej dziennikarki. Poza Niemcami i Francją także Włochom, Cyprowi, Grecji, Węgrom zależy na tym, żeby Tusk nie wypowiadał się zbyt mocno w sprawie Rosji.

Słabość Tuska polega także na tym, że sam jeszcze nie wie, czego chce

Słabość Tuska polega także na tym, że sam jeszcze nie wie, czego chce, nie odnalazł swojego miejsca w Brukseli, nie sprecyzował swoich zadań. "Nie znam jego koncepcji. Myślę, że dopiero się uczy" - mówi Lannoo. Podobnego zdania jest inny obserwator brukselskiej sceny politycznej - Michael Emmerson. Jego zdaniem Tusk nie ma jeszcze swojego "profilu" w brukselskim świecie. "Dla mnie nie jest on zbyt widoczny. Prawie nic nie mogę o nim powiedzieć. Słyszałem parę słów, które powiedział, ale to nie wystarczy, żeby wyrobić sobie opinię".

Obok szefa Komisji Europejskiej Jean Claude Junckera oraz szefowej unijnej dyplomacji Federicki Mogherini, Tusk wypada bardzo blado. "Słyszy się wiele o Mogherini, o Junckerze, ale o Tusku jako trzeciej osobie w tym triumwiracie - nic, albo prawie nic" - przyznaje Lannoo. Tusk próbuje jednak konkurować z Mogherini. Po spotkaniach z przywódcami krajów spoza UE pojawiają się np. komunikaty i szefowej dyplomacji i szefa Rady, jakby każdy chciał przy tej okazji "zaistnieć". Tusk odniósł nawet małe zwycięstwo nad Mogherini - niestety tylko na Twitterze - robiąc aluzję do zbyt prorosyjskiego dokumentu przygotowanego przez unijną służbę dyplomatyczną. To jednak Włoszka jest oceniana jako bardziej dynamiczna, bardziej widoczna.

Sprawy ekonomiczne, problemy eurostrefy nie interesują Tuska

Podobnie jak w sprawach polityki zagranicznej jest w innych dziedzinach: w polityce energetycznej inicjatywę przejęła Komisja Europejska, a strefa euro załatwia problemy z Grecją we własnym gronie. W Brukseli mówi się, że sprawy ekonomiczne, problemy eurostrefy nie interesują Tuska. "Ma w dodatku tę słabość, że pochodzi z kraju, który nie jest w strefie euro. Nie ma więc i tak "realnej władzy" w tej dziedzinie i wielu to odpowiada" - mówi jeden z dyplomatów.

Głosu Tuska nie słychać, a twarzy nie widać

Tusk nie ma także żadnej strategii medialnej. A tymczasem funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej została stworzona po to, żeby Unia miała "swój głos" i "swoją twarz". Głosu Tuska nie słychać, a twarzy nie widać - to powszechna opinia o byłym polskim premierze wśród międzynarodowych dziennikarzy w Brukseli. Jest to dziwne tym bardziej, że w Polsce uchodził za bardzo medialnego. Potrafił zjednywać sobie dziennikarzy. W Brukseli budzi irytację. Wszyscy go porównują z Hermanem Van Rompuy’em, który był bardzo dyskretny, bo chciał być mediatorem między szefami państw i rządów, znał jednak kilka języków i spotykał się z dziennikarzami. "Tusk na razie w ogóle nie rozmawia z dziennikarzami, wydaje tylko komunikaty" - zauważa Nicola Gros z dziennika "France-Ouest". W gabinecie Tuska wciąż leży stos podań o wywiady od międzynarodowych mediów, na które nikt nawet nie odpowiada. Podobno Tusk nie chce także, żeby mu na konferencji prasowej zadawać pytania po polsku. Polscy dziennikarze z trudem mogą się dobić, by zadać choć jedno pytanie. Tak było podczas ostatniego szczytu UE.

Tusk ma zmęczoną twarz. Nie jest to jednak przemęczenie pracą


A wszystko dlatego, żeby nie być posądzonym, że piastując międzynarodowe stanowisko sprzyja Polsce. Zdaniem hiszpańskiej dziennikarki z publicznego radia - to wynika z kompleksów. "Podobnie zachowywał się Javier Solana, gdy sprawował funkcje wysokiego przedstawiciela UE. To kompleksy kraju średniej wielkości, który wie, że nie gra w pierwszej lidze". Coraz częściej ktoś zauważa także, że Tusk się postarzał, że ma zmęczoną twarz. Nie jest to jednak przemęczenie pracą. Tuska bardzo często już w piątek nie ma w Brukseli. Po prostu pozbawiony speców od wizerunku, wizażystki, która towarzyszyła mu krok w krok - pokazał swoją prawdziwą twarz.