​Radosław Sikorski nie wygasił mandatu eurodeputowanego Andrzeja Dudy. Jego rola polega tylko na powiadomieniu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego (co jeszcze się nie wydarzyło). Jak powiedział mi rzecznik Parlamentu, dla PE Andrzej Duda sam się zrzekł swojego mandatu w momencie, gdy publicznie zaakceptował wynik wyborów prezydenckich.

Radosław Sikorski poinformował dzisiaj na Twitterze:  "zgodnie z artykułem 364 kodeksu wyborczego wydałem postanowienie o wygaszeniu mandatu posła do PE Prezydenta-Elekta". Sikorski napisał swojego tweeta w momencie, gdy spekulowano o ewentualnym przyjeździe prezydenta-elekta do europarlamentu. Trudno nie dopatrzyć się złośliwości u Sikorskiego. Chodziło o to, żeby dziennikarze pytali, w jakim charakterze Duda przyjeżdża tu do Brukseli, skoro jego mandat już wygasł. 

Dziennikarze w europarlamencie rzeczywiście czekali na Dudę, ale na próżno. Prezydent nie przyjechał. Jak wyjaśnił mi rzecznik europarlamentu Jaume Duch rola Sikorskiego polega "tylko na powiadomieniu przewodniczącego europarlamentu o wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta". Ponieważ jest to stanowisko niepołączalne z mandatem europosła - w momencie, gdy Duda je zaakceptował - automatycznie jego mandat wygasł. 

To Duda podjął decyzję, a Sikorski może najwyżej o tym poinformować - wyjaśnił Jaume Duch. Sikorski wyraźnie więc przecenił swoją rolę. Jak powiedział mi rzecznik europarlamentu - Duda ma nie tylko nadal prawo wstępu do budynku, ale jest mile widziany, jako prezydent "pochodzący z tego domu".