Rząd musi przełknąć gorzką pigułkę : polska inicjatywa wzmocnienia zdolności wojskowych Unii Europejskiej, zwana inicjatywą weimarską - trafia do zamrażalki. Jest to pierwsza porażka polskiej prezydencji. Okazało się, że jeden z priorytetów praktycznie nie ma już szans na realizację. Trzeba teraz przeanalizować przyczyny tej porażki, by nie było następnych.

Nie ma wątpliwości, że inicjatywę weimarską (Polska, Niemcy, Francja), która zmierzała do utworzenia stałego dowództwa operacyjnego UE - zablokował Londyn. Stanowisko Wielkiej Brytanii nikogo jednak nie zdziwiło. Zaskoczeniem była natomiast postawa - Francji. Nasz sojusznik i współautor inicjatywy weimarskiej - stracił wiarygodność. Oficjalnie Francja nadal popiera inicjatywę weimarską (podpisała się wczoraj pod wspólnym komunikatem razem z Polską i Niemcami). Jednak zakulisowe działania Paryża poważnie przyczyniły się do porażki.

Zdaniem moich rozmówców podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych UE - Juppe zajął tak sztywne stanowisko (mimo elastyczności Polski i Niemiec), że nie był możliwy żaden ruch w stronę Brytyjczyków. " Powszechne jest wrażenie, że Polska została wymanewrowana przez Paryż" - powiedział mi unijny dyplomata - "jeżeli komuś na czymś na prawdę zależy, to potrafi być elastyczny". I informuje o swoim stanowisku - partnerów.

Minister Juppe natomiast przybył na posiedzenie ministrów spraw zagranicznych z góry przyjętą tezą. Wygląda na to, że Paryż stawia bardziej na dwustronne porozumienie z Wielką Brytanią. Grupa Weimarska - wyraźnie się rozpada (a może nigdy tak na prawdę nie trzymała się dobrze?). Wychodzi na jaw miałkość projektu w którym jest dwóch bardzo silnych graczy i trzeci - słabszy czyli Polska. Także szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton niewiele nam pomogła, a raczej zaszkodziła. Ona także zmyliła polską dyplomację. Początkowo patrzyła krzywo na inicjatywę weimarską, potem zgodziła się ująć ją w raporcie sygnowanym jej nazwiskiem. Nie była jednak do niego przekonana. Jest w końcu Brytyjką i wcale nie zależy jej na silnej polityce obronnej Unii.

Winni porażki jesteśmy także sami : daliśmy się zaskoczyć i przeliczyliśmy się z naszymi możliwościami.