​"Nie było na ten temat rozmowy" - tak szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz odpowiedział na moje pytanie, czy rozmawiał z wiceszefem KE Fransem Timmermansem na temat koncepcji, żeby to Trybunał UE zajął się ustawami o sądownictwie.

Zgodnie z tą koncepcją, którą Czaputowicz przedstawił tydzień temu, to Trybunał UE a nie Rada Unii czy Komisja powinny zająć się kwestią praworządności w Polsce. Jak ustaliłam, koncepcję tę Czaputowicz przedstawił w poufnym piśmie na przełomie grudnia i stycznia. Tym rozwiązaniem zyskał przychylność i zainteresowanie swoją osobą w kierowniczych gremiach PiS - powiedział mi jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. 

Czaputowicz podczas swojej wizyty w Sofii, mówił że "w proces postępowania wobec Polski powinien być włączony Trybunał Sprawiedliwość UE, jako jedyna instytucja uprawniona do decydowania o tym, czy prawa i standardy UE są przestrzegane". Realizacja tej koncepcji miałaby dać polskim władzom więcej czasu, gdyż na wyrok Trybunału trzeba długo czekać i oznaczałaby odebranie kwestii praworządności Radzie UE i Komisji Europejskiej. Czaputowicz w swoim dokumencie spekulował nawet, że Trybunał UE może stwierdzić, że nie ma kompetencji w kwestii sądownictwa i cała sprawa się zakończy - mówił mi jeden z rozmówców w Warszawie. 

Pomysł ten niesie jednak ryzyko, że zakończy się tak jak odwołanie się ministra Waszczykowskiego do Komisji Weneckiej, o czym już informowałam. To, że Czaputowicz w ogóle nie przedstawił Timmermansowi tej koncepcji wyjścia z kryzysu i ominięcia procedury art. 7.  świadczy tylko o tym, że między Polską a KE nie rozpoczęły się żadne negocjacje. Na razie obie strony wciąż pozostają przy swoich stanowiskach. 

Polska chce stanąć przed Trybunałem UE? 

Szef polskiej dyplomacji dzisiaj rano powtórzył, że ze strony Polski nie ma żadnych ustępstw: Na ten temat nie było mowy. Polska realizuje reformy, które zostały wprowadzone w życie. Timmermans - jak ustaliłam - także z niczego nie zrezygnował i przypomniał podczas rozmowy z szefem polskiego MSZ, że Polska powinna dostosować się do rekomendacji KE w sprawie sądownictwa, które zostały wydane 20 grudnia. 

To oznacza, że na razie nic się nie zmieniło. Stoimy w miejscu, a prowadzone rozmowy to wciąż jeszcze spotkania zapoznawcze. A złożona przez Czaputowicza podczas rozmowy z Timmermansem propozycja powołania grupy ekspertów, którzy na szczeblu technicznym i bardziej szczegółowym mieliby rozmawiać z KE i państwami członkowskimi o polskiej reformie sądownictwa, to także nadal tylko próba wyjaśniania przez polskie władze dokonanej reformy SN i KRS i przekonywania do niej, a nie - gotowość do kompromisu i koniecznych ustępstw. 

Na szczeblu technicznym nie dokona się przełomu i kompromisu - powątpiewa w przyjętą przez Warszawę strategię jeden z moich rozmówców w Brukseli. Wydaje się, że na rozmowy techniczne i eksperckie jest już trochę za późno. Teraz sprawa praworządności to już kwestia polityczna. Timmermans na Twitterze napisał, że nie  może doczekać się "kontynuowania tego dialogu w Warszawie i Brukseli". Nie chodzi mu oczywiście o "rozmowy dla rozmów", nawet jeżeli są one utrzymane w przyjaznym tonie, ale o dialog, z którego coś wynika, a więc konkrety.

Przyjazd Timmermansa do Warszawy będzie zależał właśnie od wyniku tych rozmów. 

(ph)