Parlament Europejski pod specjalnym nadzorem? Szef europaralemntu, Jerzy Buzek po piątkowym napadzie na pocztę w siedzibie PE wzmacnia środki bezpieczeństwa. "Niestety, tylko na papierze, w rzeczywistości zmienia się niewiele" - twierdzą eurodeputowani.

Piątkowy napad to był już drugi napad gangsterski w ciągu kadencji Buzka. Europdeputowani skażą się także na liczne kradzieże w siedzibie PE. Ginie dosłownie wszystko : laptopy, komórki, wyposażenie naszych biur - wyjawia w rozmowie ze mną Lidia Geringer de Oedenberg (SLD), kwestor PE.

Sprawcy są nieuchwytni mimo ponad tysiąca zainstalowanych kamer. Po licznych mailach z pytaniami, co szef europaralemntu zamierza zrobić w kwestii bezpieczeństwa, Buzek wysłał do eurodeputowanych specjalny list w tej sprawie. To jednak raczej apel o respektowanie dotychczasowych zasad bezpieczeństwa, które były nagminnie łamane. Zmiany nie są zbyt radykalne. Zamknięto jedno z głównych wejść - przeznaczając je wyłącznie dla oficjalnych delegacji. Eurodeputowanym przypomniano natomiast, że mogą być wylegitymowani, jeżeli strażnik ich nie rozpozna.

"Dostałam maila, ale nowych środków bezpieczeństwa nie zauważyłam. Weszłam do budynku i nie musiałam pokazać identyfikatora" - mówi Geringer de Oedenberg, która niekontrolowana przez nikogo weszła do budynku. Mnie natomiast nie udało się dostać się głównym wejściem, ale strażnik mrugając okiem wyjaśnił, że za tydzień wszystko będzie znowu po staremu. Może jednak warto dla bezpieczeństwa wprowadzić dla wszystkich (także euro deputowanych) obowiązek przechodzenia przez prześwietlające bramki i pokazywania przepustek...