Platforma Obywatelska zaczyna irytować we własnej europarlamentarnej frakcji ciągłym naleganiem na debatę i rezolucję w sprawach wewnętrznych Polski. Większość w grupie Europejskiej Partii Ludowej uznała, że polskie sprawy powinno załatwiać się w Polsce. Także ciągłe wizyty Ryszarda Petru czy Mateusza Kijowskiego, by skarżyć się na rząd w europarlamencie zaczynają budzić niechęć.

Zwolennicy ciągłego nacisku na rząd poprzez Parlament Europejski otrzymali czarną polewkę. Na razie nie ma sensu debatować o Polsce, bo nic się nie dzieje. Proces legislacyjny dotyczący Trybunału Konstytucyjnego trwa. W sytuacji, gdy Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z UE kolejna debata by była tylko wodą na młyn dla eurosceptyków - usłyszałam od jednego z zagranicznych z członków grupy EPL. Przyznał, że zaczynają trochę irytować ci w PO, którzy by chcieli załatwiać wewnętrzne spory przenosząc je na unijne forum. Niech rozwiązują te kwestie w polskim parlamencie - stwierdził mój rozmówca.

Wbrew niektórym polskim eurodeputowanym  z PO w chadeckiej grupie przeważyła opinia, że nie powinno być kolejnej debaty w sprawie praworządności w Polsce zanim Komisja Europejska jej nie zakończy czy nie podejmie jakichś decyzji. Mieliśmy już debatę na początku konfliktu wokół Trybunału i chcemy mieć ewentualnie kolejną - na końcu - stwierdził mój rozmówca.

Chadecy boją się między innymi, że podczas debaty w sprawie Polski dojdą do głosu socjaliści i Zieloni i zaczną np. nawoływać do liberalizacji prawa aborcyjnego w naszym kraju. A wówczas efekt byłby odwrotny do zamierzonego. To prosty przepis na wzmocnienie eurosceptyków- przyznał w rozmowie ze mną rzecznik chadeków Pedro Lopez. Socjaliści mają wielką zdolność do dawania pożywki eurosceptykom przez zajmowanie się kwestiami, które w ogóle  nie leżą w kompetencjach UE - zauważył.

Znaczenie tych eurodeputowanych PO w EPP, którzy opowiadali się za debatą wyraźnie się zmniejszyło. To prosta droga do utraty znaczenia całej PO w grupie. Podobnie budzą już irytacje ciągłe wizyty w  Brukseli Mateusza Kijowskiego czy Ryszarda Petru. Petru przyjeżdża, ale to niczego nie daje, sprawa jest nierozwiązana - powiedział mi jeden z eurodeputowanych. Fiaskiem było także ostanie spotkanie Kijowskiego z szefem Parlamentu Europejskiego czy z szefem socjalistów Giannim Pittellą. Lider KOD-u usłyszał od kilku rozmówców w PE, że europarlament oczywiście zainteresowany jest kontaktami z organizacjami pozarządowymi, "ale muszą one być rzeczywiście niezależne". Przypomniano mu też kilkakrotnie, że w Polsce odbyły się demokratyczne wybory.