Bronisław Komorowski, wybierając Brukselę na cel swojej pierwszej zagranicznej wizyty, dał sygnał, że Polska chce być grzecznym uczniem w klasie. Powinniśmy zawsze starać się być prymusem, jednak nie może to być celem polskiej polityki zagranicznej. A na razie takie wrażenie stworzył Komorowski.

Bruksela jest ważna w unijnych rozgrywkach, jednak nie ona decyduje. Barroso to tylko urzędnik. Wizyty w Brukseli nowych prezydentów mają sens, jeżeli kraj negocjuje członkostwo w europejskich instytucjach i chce podkreślić strategiczny cel swojego kraju. Od wejścia Polski do Unii minęło jednak ponad 6 lat… Nastały inne czasy. Komorowski nie wzmocni teraz pozycji Polski, jadąc do Brukseli. Głos Polski jest tym silniejszy w UE, im większa jest nasza zdolność do zawierania koalicji z innymi państwami, zwłaszcza z sąsiadami i nowymi członkami UE. A także, jeżeli mamy jakiś projekt, za którym opowie się grupa krajów. Komorowski próbuje reanimować Trójkąt Weimarski. To przymierze się jednak nie sprawdziło, bo dwóch graczy jest silniejszych od trzeciego.