W ferworze dyskusji o ideach zapominamy o własnych portfelach.

Nie interesujemy się tym, jak politycy wydają nasze pieniądze. W Polsce brakuje obywatelskiej dyskusji o ekonomii - mówią to sami ekonomiści. Nasze emocje budzą sprawy krzyża na Krakowskim Przedmieściu czy rozmowy o in vitro. W tym ferworze zapominamy o własnych portfelach.

Albo inaczej - ciągle nie uświadamiamy sobie dwóch rzeczy: łańcuch prowadzący od naszego portfela do budżetu państwa jest wyjątkowo krótki, każda złotówka wydawana przez rząd pochodzi od obywateli. Budżet państwa nie jest jakimś wirtualnym bytem, tylko gigantyczną skarbonką, do której każdy z nas wrzuca dziennie kilkanaście, a rocznie kilka tysięcy złotych.

Teraz wrzucimy jeszcze więcej, bo państwo chce nam zabrać więcej pieniędzy. Podatek VAT rośnie z 22 do 23 procent. A to znaczy, że dołożymy więcej do państwowej kasy, kupując sok pomarańczowy czy buty, czy cokolwiek innego.

Do tego dochodzi problem długu publicznego - mnie i każdego z Was wszystkie kolejne rządy zadłużyły już na ponad 19 tysięcy złotych.

Władze śmiało sięgają do naszych kieszeni i brawurowo nas zadłużają. A my... jesteśmy cicho, choć to my będziemy musieli bardziej oszczędzać.

A przecież to my ich wybraliśmy i my płacimy ich pensje, i my możemy zdecydować, czy chcemy tym samym ludziom płacić przez kolejne lata.

Polecam Wam piosenkę o długu. Teledysk znajdziecie tutaj