Posłowie podzielili się miejscami w sejmowych komisjach. To tam mają pracować, gdy nie ma ich na sali - przynajmniej teoretycznie, jak przekonują ci przyłapani na wagarowaniu. Twierdzą, że mają ciężkie wyzwania w komisjach. Agnieszka Witkowicz prześledziła stan przygotowania posłów do faktycznej pracy nad ustawami z konkretnych dziedzin.

Bardzo profesjonalnie prezentuje się Komisja Edukacji, gdzie będą zasiadać prawie sami nauczyciele, a nawet jeden student. Także w Komisji Gospodarki jest wiele osób z wykształceniem kierunkowym - ekonomistów i prawników, a także praktyków - przedsiębiorców.

Mniej optymistycznie wygląda skład Komisji Finansów, gdzie wykształcenie ekonomiczne ma jedna trzecia z ponad 50 posłów. Znaleźli się tam za to inżynierowie, technolog drewna, politolog, mechanik, elektryk i etnograf, która nawet została wiceprzewodniczącą.

Dziennikarz, mechanik, ratownik górski, rolnik i przedsiębiorca zajmą się administracją i sprawami wewnętrznymi. W Komisji Spraw Zagranicznych też zbieranina posłow o szerokich zainteresowaniach - ekonomiści, historycy, politolodzy, chemik, inżynierowie mechanicy, dziennikarka... Jest i geograf, który może służyć pomocą w przypadku kłopotów z lokalizacją egzotycznych krajów.

Wyjątkowo malowniczo prezentuje się Komisja Obrony - tą dziedziną zajmą się specjalista od owadów, menadżer sportu, filolog klasyczny, rolnik-ogrodnik czy geodeta.

W Komisji Zdrowia lekarze stanowią 40 proc. Ale znalazł się też teolog, który może się okazać najbardziej kompetentny, bo naszej służbie zdrowia potrzebne jest już nie lekarstwo, a cud.