Pogoda płata figle, i to na całym świecie. W Wiśle trzeba było dowieźć śnieg na Puchar Świata, tymczasem w Melbourne uczestnicy Australian Open zmagają się z 40-stopniowym upałem. Gorączka udzieliła się Jerzemu Janowiczowi, który po wygranym meczu wprost oszalał ze szczęścia: zdarł z siebie t-shirt i podbiegł do trybun „przybijać piątkę” z kibicami. Uwaga fanki nagiego torsu Jerzyka: na replay trzeba będzie poczekać – zmagający się z kontuzją stopy Polak niestety odpadł w trzeciej rundzie…

Strasznie cieszył się też ostatnio Cristiano Ronaldo, zdobywca Złotej Piłki FIFA - dla najlepszego piłkarza 2013 roku. Oczywiście cieszył się w swoim stylu, czyli płakał rzewnymi łzami, niczym Halle Berry na rozdaniu Oscarów. Sama ceremonia w istocie przypominała hollywoodzką galę: na podzielonym ekranie pokazywano twarze Messiego, Ronaldo i Ribery’ego, dzięki czemu publiczność mogła śledzić reakcje piłkarzy na werdykt. Ronaldo doskonale wpasował się w konwencję, z płaczem dziękując kolegom, trenerom, żonie, synkowi, sąsiadom, kotu... (ok, kotu chyba nie tym razem). Słynny Portugalczyk ma zatem kolejny eksponat do swojego nowo otwartego muzeum- szczere gratulacje. Przy okazji sugerujemy, żeby w którejś z sal znalazło się coś w rodzaju... ścianki płaczu.

Nie milkną echa po jakże zaskakującym transferze Roberta Lewandowskiego. W tym tygodniu ujawniono kolejny szczegół umowy polskiego snajpera: menedżerowie Lewandowskiego wynegocjowali, że Bayern rozegra w Warszawie mecz pokazowy (prawdopodobnie w 2015). Dla kibiców to super sprawa, ale na miejscu Lewandowskiego dopisałabym do kontraktu punkt o treści: "w tym spotkaniu mam zagwarantowany co najmniej jeden celny strzał na bramkę". To w trosce o Lewego. I o nerwy Guardioli. My, Polacy, dobrze wiemy, jak Robert (nie) strzela na Stadionie Narodowym...

Tymczasem zbliża się premiera Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Mamy już trailer tego wydarzenia - przygotowany dla BBC przez Tomasza Bagińskiego. Spot stał się hitem internetu, wzbudzając przy okazji sporo kontrowersji. Polski reżyser stworzył nietypową animację: nie ma tu zabawy, radości i rywalizacji. Są góry, ukazane w mrocznej, zimowej scenerii, którą dodatkowo "podbija" głos lektora (Carles Dance, czyli Tywin Lannister z "Gry o Tron"). Zza horyzontu wyłaniają się sportowcy, którzy zmagają się nie tyle ze sobą, co z siłami natury (śnieżyca, Died Moroz i generalnie wiatr w oczy). Przypominają zmierzającą w stronę Mordoru Drużynę Pierścienia. Krytycy zarzucają Bagińskiemu m.in. brak nawiązań do Soczi. Ale czy jego trailer nie jest właśnie genialną metaforą tych igrzysk?! Wszystko tu mamy: ponury klimat (wokół olimpiady), niesprzyjającą aurę i czujne "oko Saurona" - Władimira Putina. Władcy Medali.